
Kate Atkinson głęboko zapadła w moją pamięć wiele lat temu. Ze względu na intrygujący tytuł, przyniosłam wtedy z biblioteki British Council książkę „Behind the Scenes at the Museum” . Nie wiedziałam wówczas, że powieść została przetłumaczona na polski i nosi tytuł „Za obrazami w muzeum”. Powieść przykuła mnie do siebie na wiele wieczorów, do tej pory pamiętam zarys akcji, a przede wszystkim niesamowitą atmosferę, jaką udało się stworzyć autorce. Zapragnęłam aby książkę poznały inne bliskie mi osoby i wkrótce zakupiłam polską wersję powieści. Niestety, nikt nie podzielił mojego zachwytu… Potem czytałam kolejną powieść autorki, ale ta mnie zupełnie nie wciągnęła – do tego stopnia, że wróciła do biblioteki niedoczytana.
„Historie jednej sprawy” to powieść o ojcach i córkach. To także powieść o braciach i siostrach. Przy okazji jest również powieścią detektywistyczną. Trzy odległe od siebie w czasie historie splatają się za sprawą detektywa Jacksona Brodie. Brodie w niewielkich odstępach czasu otrzymuje zlecenia odszukania sprawców zaginięcia trzyletniej dziewczynki, które miało miejsce w latach siedemdziesiątych, mordercy nastolatki, która zginęła ponad dwadzieścia lat później oraz śladów dziewczyny, której matka trafiła do więzienia za zamordowanie swojego męża.
Nie jest to typowa powieść detektywistyczna, bardziej psychologiczne studium relacji międzyludzkich i stosunków panujących w rodzinach. Każda sportretowana rodzina ma swoje koszmary, nie jest od nich wolny również sam Jackson Brodie. Niebanalna treść oraz umiejętność tworzenia niezwykłej atmosfery przez autorkę to ogromne atuty powieści. Smaczku nadają jej również dowcipne, ironiczne, zabawne i uszczypliwe dialogi oraz puenty. To wciągająca powieść, w której dużo się dzieje, także w głowach bohaterów.