Cena za honor, Piotr Pochuro

Bellona, 2012

Liczba stron: 204

Piotr Pochuro napisał książkę bardzo męską. Kobiety grają w niej role drugo- a nawet trzecioplanowe. Obserwujemy potyczki policji z lokalnym mafiozem, który trzęsie branżą narkotykową. W wyniku szeroko zakrojonej akcji policji, wydział kryminalny ma coraz więcej dowodów przeciw Uszatemu i jego świcie. Gra toczy się o wysoką stawkę, a kryminaliści nie przebierają w środkach aby uciszyć niewygodnych świadków.

Najbardziej zaangażowany w sprawę jest policjant o pseudonimie Bzyk. Wraz ze swoimi najbliższymi współpracownikami rozbija laboratorium produkujące narkotyki, aresztuje ważnych dla mafii ludzi i przesłuchuje ich w nadziei, że któryś pójdzie na układ z policją i zacznie sypać w zamian za zmniejszenie kary. Niespodziewanie bezpośredni przełożony Bzyka, a prywatnie jego kolega, zaczyna naciskać na zakończenie tej sprawy i zaliczenie rozbicia laboratorium na poczet sukcesów. Oddolna inicjatywa naciska jednak na dalsze drążenie tematu i ukrócenie samowoli przestępców rządzących półświatkiem.

To powieść sensacyjna ale nie w amerykańskim stylu. Nie można jej również porównać do filmów akcji, w których z doszczętnie rozbitych samochodów wychodzą panowie w odprasowanych garniturach i w pełnym zdrowiu. W powieści „Cena za honor” rozbite auto to rozbite auto, a w nim ofiary wypadku. Wystrzelona kula trafia w cel, a jest nim najczęściej człowiek. Najbardziej gorzką do przełknięcia pigułką jest to, co można zaobserwować w polskich realiach – do odpowiedzialności pociągnięty jest ten, który się broni, a nie ten, który popełnia przestępstwo. Jakież to prawdziwe…

Mocna rzecz! Polecam.

Szczodre gody, Volker Klupfel & Michael Kobr

Akcent, 2011

Liczba stron: 384

No, tego się nie spodziewałam… Opis z okładki sugerował jakieś Szczodre gody – okultystyczne obrzędy, starodawne niemieckie tradycje. Na szczęście oprócz wzmianki, że przypada okres Szczodrych Godów, nie ma w książce żadnych nawiązań do sił nadprzyrodzonych. Jest za to zgrabnie napisana zagadka kryminalna oraz pokłady dowcipu.

Na polskim rynku pierwsza, w Niemczech już piąta część serii z komisarzem Kluftingerem zabiera nas do nowo otwartego luksusowego hotelu na szczycie góry. Komisarz został tam zaproszony wraz z żoną, jej przyjaciółką i jej mężem – doktorem Langhammerem. Panowie nie pałają do siebie sympatią i na każdym kroku prawią sobie złośliwości. Na otwarcie zaproszono również kilkunastoosobową grupę gości. Zaplanowano dla nich weekend ze zbrodnią – zabawę kostiumową, w której każdy ma odgrywać jakąś rolę. Kluftinger ma być Herculesem Poirot.

Sprawy się komplikują – już pierwszego wieczoru jeden z gości zostaje zamordowany. Zamordowany naprawdę, nie w zabawie. Chcąc nie chcąc, komisarz musi poprowadzić śledztwo, ponieważ na skutek śnieżycy i zagrożenia lawinowego nikt nie może dostać się do hotelu. Nikt nie może się też z niego wydostać. Nie działa również łączność telefoniczna.

I tu rozpoczyna się jazda bez trzymanki. Bo wyobraźcie sobie policjanta, komisarza kryminalnego, który boi się trupów i który ma więcej dziwactw niż przeciętny człowiek. Wśród nich dominuje oszczędność przeradzająca się w skąpstwo. Komisarz nie bardzo orientuje się w nowoczesnych technologiach, choć radzi sobie z napisaniem maila, za to drukuje czcionką o rozmiarze 72. I chociaż Kluftinger jest takim zacofanym, skromnym i nierozgarniętym życiowo człowiekiem, to normalnie można się w nim zakochać. Uwierzcie, nie da się o nim czytać bez głośnego śmiechu tu i ówdzie i uśmiechu od ucha do ucha przez większość czasu.

W śledztwie pomaga mu, a częściej przeszkadza, doktor Langhammer, który jest przeciwieństwem introwertycznego komisarza. Panowie, choć przez większość czasu grają sobie na nerwach, wspólnymi siłami zbierają dosyć dowodów, aby oskarżyć o morderstwo jedną z obecnych w hotelu osób.

Nie bez przyczyny na początku tego wpisu padło nazwisko Herkulesa Poirot. Fabuła przypomina konstrukcyjnie klasyczne kryminały Agaty Christie – zamknięty krąg podejrzanych i finałowa scena, w której komisarz gromadzi wszystkich w jednym pomieszczeniu i odtwarza kolejne kroki mordercy powtarzają się w wielu książkach autorstwa królowej kryminału. Ale to nie jedyna autorka powieści z trupami, która przyszła mi do głowy. Humor, który bije z kart książki kojarzył mi się cały czas z czytanymi wiele lat temu powieściami Joanny Chmielewskiej. Podobnie (na cały głos) śmiałam się przy „Lesiu”, „Wszystko czerwone” i innych wczesnych powieściach tej pisarki.

Kto lubi Christie i Chmielewską, będzie zauroczony Kobrem i Klupfelem.

Lada dzień pojawi się druga w Polsce, trzecia w Niemczech „Operacja Seegrund.”

Kontener, Agata Chróścicka

WAB, 2011

Liczba stron: 374

Paul pracuje jako jeden z szeregowych urzędników w dużym koncernie farmaceutycznym. Niepokoi się bardzo o swoją przyjaciółkę Glorię, która od wielu dni nie pojawiła się w pracy. Paul nie ma z nią kontaktu, dowiaduje się tylko, że dziewczyna złożyła wymówienie. Po kilku dniach okazuje się, że Gloria nie żyje. Oficjalna wersja brzmi: samobójstwo, ale Paul nie wierzy w to, że jego przyjaciółka odebrała sobie życie.

Dopiero po usłyszeniu rewelacji od młodej polskiej dziennikarki Anny, która liczyła na pomoc  Glorii w zdemaskowaniu przekrętów na olbrzymią skalę, Paul zaczyna łączyć śmierć dziewczyny z jej pracą w koncernie. Mimo obawy o własne życie Paul postanawia dowiedzieć się dlaczego zamordowano Glorię, jakiego rodzaju przekręty mają miejsce w firmie farmaceutycznej i kto za nimi stoi. W prywatnym śledztwie pomaga mu Anna, która liczy na dobry materiał na artykuł.

Z każdym dniem przybywa im materiałów, a śledztwo prowadzi ich do wielu krajów Europy. Niestety, ktoś śledzi ich poczynania. Decydują nie zgłaszać sprawy policji, ponieważ Glorii wizyta na komisariacie nie pomogła, a może nawet zaszkodziła. Okazuje się, że firma, w której pracuje Paul, ma na swoim koncie bardzo niechlubne posunięcia, dzięki którym bogacą się zamieszani w nie biznesmeni, a tracą chorzy na AIDS z krajów Afryki. Gang ma dużą przewagę nad Anną i Paulem, jednak pomoc nadejdzie z najmniej oczekiwanej strony.

Coś mnie zniechęcało do tej książki. Nie umiem nawet tego ubrać w słowa. W każdym razie sięgnęłam po nią dopiero wtedy, gdy zbliżała się pora zwrotu do biblioteki. Kiedy zaczęłam czytać, okazało się, że moje obawy były zupełnie nieuzasadnione. Książka wciąga akcją praktycznie od pierwszych stron. Trudno nazwać ją kryminałem, bo bardziej skłania się ku książce szpiegowskiej, z tym, że szpiegami są tutaj amatorzy. Akcja poprowadzona jest bardzo sprawnie, postaci wiarygodne w granicach normy narzuconej przez konwencję szpiegowską. Wciągnęłam się w lekturę tak, że książkę oddam na czas. Co więcej, trzymam kciuki za kolejną część, nad którą według informacji z okładki, pracuje autorka. Polecam!

Cytat

Literatura ponad podziałami

To słowa Elif Safak z książki „Czarne mleko”

„Gdy czytamy dobrą książkę, na pewien czas opuszczamy nasze przytulne mieszkania i poznajemy fikcyjne losy ludzi, których nigdy wcześniej nie spotkaliśmy, i do których moglibyśmy nawet czuć niechęć jako do innych.”

Ileż to razy natknęłam się w książce na 'innych’ – czytanie o nich było jak odkrywanie innego świata, poznawanie innych zasad życia, eksplorowanie ziemi nieznanej. I choć najczęściej osobiście nie chciałabym znaleźć się w opisywanym miejscu i środowisku, to przynajmniej dostałam szansę poznania tego równoległego świata.

Książki o innych (mój subiektywny wybór):

MURY HEBRONU

CÓRKA POLARNIKA

LAS ZĘBÓW I RĄK

MORDERCY W MAUZOLEACH

SAGA SIGRUN

BIAŁA GORĄCZKA

BLONDYNKA U SZAMANA

SAHIB

Fragmenty. Wiersze, zapiski intymne, listy, Marilyn Monroe

Wydawnictwo Literackie, 2011

Liczba stron: 270

Ikona stylu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych podziwiana jest do dziś i wciąż ma mnóstwo fanów. Nie powiedziałabym, że zaliczam się do tej grupy, ale przyznam, że uroda Marilyn robi na mnie wrażenie. Kiedy ukazała się ta książka, pomyślałam, że warto przekonać się jaka była Marilyn prywatnie.

Zapiski aktorki podzielone są na działy przez redaktora książki albo według notesu, w którym je znaleziono, albo według charakteru tych zapisków. Każdy rozdział opatrzony jest niedługim przypisem pozwalającym umiejscowić notatki w jakimś okresie życia autorki.

Co wyłania się z jej notatek?

Wydaje się, że Marilyn przez całe życie była niepewna siebie. Uświadamiała sobie braki w wykształceniu, które mogły onieśmielać ją w kontaktach z ludźmi prominentnymi i wykształconymi. Podejmowała wysiłki aby dokształcać się, czy to poprzez lektury, czy przez uczestnictwo w kursach. Wiedziała, że jej głównym atutem jest atrakcyjny wygląd. Ponadto, wydaje się, że Marilyn była skrupulatna w tym, co robiła. Usilnie starała się poukładać przede wszystkim swoje wnętrze, ale także świat zewnętrzny. Z zapisków wyziera również obraz dziecka skrzywdzonego w dzieciństwie. Trauma z tamtych lat jest prawdopodobnie omawiana przez nią podczas spotkań z psychoterapeutą. Najbardziej uderza pustka wyzierająca z notatek z okresu rozpadu jej małżeństwa z Arthurem Millerem.

Niektóre notatki dotyczą spraw codziennych, inne to fragmenty listów. Marilyn próbowała również pisać wiersze, notowała sny oraz zasłyszane zdania innych osób.

Podczas lektury zastanawiałam się czy fakt, że Marilyn Monroe ma tak wiele fotografii z książką w ręce nie wynikał z potrzeby zademonstrowania światu że jest osobą wykształconą, intelektualistką z seksownym ciałem. Być może aktorka w ten sposób leczyła swój kompleks i starała się przełamać stereotyp o seksownych blondynkach?

Nie żałuję wieczoru poświęconego na tę lekturę, aczkolwiek wciąż czuję lekkie zażenowanie tym, że czytałam zapiski nie przeznaczone dla moich oczu. Nie sądzę, żeby Marylin Monroe pragnęła aby jej prywatne notatki zostały upublicznione. Cóż, taka jest cena sławy…