Szpital Babylon, Imogen Edwards-Jones

Pascal, 2012

Liczba stron: 446

Mamy jakąś taką wewnętrzną potrzebę wściubiania nosa w cudze sprawy, podglądania i odzierania z tajemnic tego, co do czego nie mamy normalnie dostępu. Stąd popularność plotkujących portali, tabloidów oraz programów demaskujących sekrety różnych grup społecznych, zawodowych czy subkultur. I ja nie oparłam się serii Babylon. Po sekretach linii lotniczych opisanych w Air Babylon, przyszła kolej na szpital i hermetyczny świat pracowników służby zdrowia.

Imogen Edwards-Jones napisała tę i inne książki we współpracy z anonimowym informatorem, osobą znającą środowisko od podszewki, pracownikiem lub byłym pracownikiem opisywanych instytucji. W tym przypadku zapewne był to jakiś lekarz. Akcja książki zamyka się w 24 godzinach i toczy w izbie przyjęć i pomocy doraźnej w dużym szpitalu w wielkim mieście. Narratorem jest młody lekarz kończący staż.

No i czego się dowiadujemy? Nie sposób wymienić wszystkich rzeczy, bo z każdą stroną, każdym kolejnym przyjmowanym pacjentem, pojawiają się nowe informacje dotyczące funkcjonowania systemu w Wielkiej Brytanii, chociaż jak można się domyślić, w innych krajach nie jest lepiej. A może nawet gorzej. Długie godziny oczekiwania na pomoc doraźną, spychologia i podrzucanie sobie pacjentów stosowane przez większość lekarzy, nieludzko długie dyżury (całkowicie niezgodne z prawem), najbardziej niesamowite przypadki pacjentów, z których większość trafia do szpitala na własną prośbę, niepotrzebnie, dla zabawy (często erotycznej) ryzykując swoim zdrowiem i życiem.

Czytałam jakąś opinię o tej książce, którą można podsumować tak: lekarze są be, pielęgniarki tak samo złe, a najbiedniejszy jest pacjent. Mnie jawi się trochę inny obraz. Przede wszystkim należy zacząć, że lekarz też jest człowiekiem i też bywa zmęczony. To, że w pierwszej kolejności ratuje się życie postrzelonego gangstera, każąc czekać połamanej babci, nie wynika ze złej woli, lecz z obowiązujących przepisów. To co, że czasami lekarze robią seksistowskie dowcipy i obgadują pacjentów? Czy sprzedawczynie w sklepie nigdy nie komentują zachowania i wyglądu klientów? Czy nauczyciele nie rozmawiają o swoich uczniach, śmiejąc się z ich przywar? Owszem, można się oburzać, że pół szpitala przybiega oglądać Snoopiego z kosiarką wytatuowanego na wzgórku łonowym nieprzytomnej dziewczyny, ale można też pomyśleć, że skoro zadbała o tak przemyślną ozdobę (?) ciała, to pewnie nie tylko po to, by podziwiać ją w lustrze.

W książce pojawia się tylko jeden zły lekarz, w roli dość ograniczonej. Pozostali to pełni poświęcenia ludzie, ciągnący czasem ostatkiem sił i na wspomagaczach, ale zawsze gotowi ratować zdrowie i życie każdego pacjenta. Bezduszny i okrutny jest system, w którym każdy człowiek jest tylko numerem do odhaczenia. To system narzuca lekarzom wyśrubowane normy i czas, w którym powinni zdiagnozować chorego.

Uderzyłam w dość poważny ton, ale zaręczam Wam, że sama książka aż tak poważna nie jest. Owszem opisuje mechanizmy rządzące systemem służby zdrowia oraz różne przypadki chorobowe i śmiertelne, lecz przeważa lekki ton i styl potoczny. Warto przeczytać chociażby po to, żeby przekonać się ilu jest na świecie głupich i nieodpowiedzialnych ludzi 🙂 W szpitalnej izbie przyjęć występują oni w sporym zagęszczeniu.

Żywe trupy. Tom I i II, Robert Kirkman (audiobook)

Sound Tropez, 2012

Czas nagrania: 3 godziny

Najpierw pomysł wydał mi się kuriozalny. Komiks w wersji audio? To jak? Obrazki będą opowiadać niczym w filmie z deskryptorem dla osób niewidomych? Potem dotarło do mnie, że to słuchowisko i będzie podział na role. Ze słuchowiskami mi nie po drodze. W przypadku gdy realizatorzy dźwięku grają jakieś melodyjki między kolejnymi rozdziałami audiobooka, ogarnia mnie irytacja, że mój czas marnują grając jakieś badziewia. A mimo wszystko ciekawa byłam co wyjdzie z tego przedsięwzięcia. Odsłuchałam fragment zamieszczony promocyjnie w sieci i pomyślałam, że może być dobrze.

Nie spodziewałam się, że aż tak świetnie!

Rick jest policjantem w małym amerykańskim miasteczku. Podczas strzelaniny dostaje kulkę i w śpiączce trafia do szpitala. Kiedy po kilku tygodniach odzyskuje świadomość, świat nie wygląda tak jak wcześniej. Wokół wszystko jest zrujnowane, nie ma ludzi, a po ulicach i w budynkach pałętają się żywe trupy – zombie. Żądne krwi bestie atakują każdego, kto pozostał przy życiu. Na domiar złego zniknęła rodzina Ricka. On optymistycznie przypuszcza, że żona i syn udali się do rodziny w Atlancie. Wyrusza na poszukiwania, od czasu do czasu spotykając niedobitków, którzy przybliżają mu, co działo się wtedy, gdy Rick był w szpitalu. Wreszcie Rick odnajduje większą grupę ludzi i wraz z nimi wyrusza w dalszą drogę. Ci szybko obierają tego prostolinijnego i zdeterminowanego człowieka za swojego przywódcę. Ale nie jest łatwo zapanować nad grupą przypadkowych ludzi.

Opowieść obfituje w zwroty akcji, mrożące krew w żyłach ataki żywych trupów oraz sprytne sztuczki stosowane przez ludzi, aby oszukać swoich prześladowców. Ale uroku opowieści dodają osobiste sukcesy i dramaty tych nielicznych, którym udało się przeżyć. Zasady moralne i kodeksy etyczne w nowym świecie muszą ulec weryfikacji, a bezwzględność jest jedną z możliwości ochrony swojego życia.

Słuchowisko to nie tylko dialogi (choć te są bardzo dobre), to także ścieżka muzyczna oraz odgłosy wydawane przez ludzi i przedmioty. W przypadku „Żywych trupów” wszystko jest tak dograne, że słuchacz przenosi się w świat opanowany przez zombie. Kraczące ptaki, odgłosy wystrzałów, rozpłatanych uderzeniami łopaty głów zombie czy harmider walki pomagają wyobraźni. Nie mogę nie wspomnieć o użytych piosenkach – są naprawdę super, żadne tam disco, lecz porządne rockowe kawałki. Muszę ich posłuchać w całości!

Doskonała produkcja, której nie może pominąć żaden miłośnik komiksów i audiobooków. Czekam na więcej!