Księgowość 2014 – zamknięcie bilansu

Za parę godzin pożegnamy rok 2014. Tradycyjnie już przedstawiam Wam statystyki mojego czytania.

W 2014 przeczytałam 172  książki:

70 książek polskich autorów,

56 książek z literatury faktu,

11 książek dla dzieci i młodzieży,

20 książek swoich z tzw. półki,

wysłuchałam 4 audiobooków.

Lista wszystkich zrecenzowanych w tym roku książek znajduje się w zakładce 2014 (KLIK). Znajdziecie tam też te, których z różnych powodów jeszcze nie zrecenzowałam. Na pewno część z nich doczeka się oddzielnego wpisu w styczniu.

Najlepsze książki tego roku już wypisałam: Literatura piękna (KLIK), literatura faktu (KLIK)

W tym roku spotykaliśmy się również:

na Facebooku – Czytam, bo lubię ma w tej chwili 55441 obserwatorów

na Instagramie – profil agaczyta ma 3150 obserwatorów

Pisałam o książkach:

w magazynie AlterPop

w Onet Książki

Przetłumaczyłam też jedną książkę, ale na skutek różnych wydawniczych zawirowań, książka nie doczekała się (jeszcze) publikacji.

Co będziemy czytać w 2015 roku? Zapowiedzi książkowe.

Polskie wydawnictwa pilnie śledzą, co dzieje się na światowym rynku księgarskim. Oprócz nowych powieści rodzimych autorów, do planów wydawniczych na nadchodzący rok wpisali książki, które odniosły sukces w innych krajach. W 2015 roku czeka nas kilka zaskoczeń, pojawią się też pewne bestsellery.

W styczniu na półkach księgarń pojawi się najnowsza powieść laureatki literackiej nagrody NIKE 2013, Joanny Bator pt. „Wyspa łza”. Pisarka i fotograf ruszają tropem zaginionej Sandry Valentine, która w 1989 roku znikła bez śladu i do dziś nie odnaleziono jej ciała. To punkt wyjścia do pasjonującej opowieści o miłości, kobiecości i poszukiwaniu samego siebie. Zdjęcia Adama Golca ilustrują tę mroczną podróż na Sri Lankę – wyspę w kształcie łzy, gdzie ludzie i miejsca istnieją jednocześnie w rzeczywistości i w świecie czarnej magii.

Dalszy ciąg artykułu i mnóstwo książek, na które czekacie znajdziecie TUTAJ (KLIK)

Najlepsze książki w 2014 – literatura faktu

Udało się wybrać ich mniej niż 10. Najlepsze z bardzo dobrych, poruszające, poszerzające horyzonty, obezwładniające, wywołujące silne emocje książki niebeletrystyczne 2014 roku.

Beksińscy. Portret podwójny, Magdalena Grzebałkowska – moja książka roku. Pozostawia w stanie odrętwienia, chociaż od początku wiadomo jak skończy się ta historia.

Religa, Dariusz Kortko & Judyta Watoła – biografia człowieka-symbolu, o którym napisać niełatwo, szczególnie, gdy trzeba przekazać mniej popularne treści. Ta jednak bardzo udana.

Słuch absolutny, Andrzej Szczeklik w rozmowie z Jerzym Illgiem – opowieść o przyjacielu, zapis rozmów wydany po jego śmierci. Wyjątkowo ciekawy człowiek, o którym poza Krakowem i poza środowiskiem lekarzy niewiele wiadomo.

Uparte serce. Biografia Poświatowskiej, Kalina Błażejowska – biografia poetki, która w powszechnej pamięci jawi się jako mdła, niedomagająca dziewczyna pisząca wiersze o miłości. Ta książka pokazuje Poświatowską jako kobietę z krwi i kości.

Damy Złotego Wieku, Kamil Janicki – nie wiedziałam, że można tak opowiadać o historii. Wnikliwy portret epoki i żyjących w niej ludzi. Intrygi, spiski, zawiedzione nadzieje i miłość.

Broad Peak. Niebo i piekło, Bartek Dobroch & Przemysław Wilczyński – tragedia na Broad Peaku przedstawiona bez histerii i w odpowiedniej skali, bo na tle innych wypadków i zdarzeń z historii polskiego himalaizmu.

Długi film o miłości. Powót na Broad Peak, Jacek Hugo-Bader – książka, która miała być reportażem, ale została zdominowana przez emocje towarzyszące członkom wyprawy po ciała wspinaczy. Mocna rzecz.

Kontener, Katarzyna Boni & Wojciech Tochman – reportaż, który pokazuje tragedię uchodźców przebywających w obozach. Dowód na to, że o ważnych rzeczach można mówić w sposób zwięzły.

Na marginesach życia, Piotr Matysiak – szokująca prawda o pracy kuratora sądowego i jego podopiecznych. Opisy biedy, zacofania, chciwości i wszelkich nałogów byłyby niestrawne w takiej dawce, gdyby nie stylizacja językowa.

 

Widzicie tu jakieś niespodzianki? Które książki znacie? Które chcecie poznać? O których dowiedzieliście się z tego wpisu?

Jego wysokość Longin, Marcin Prokop

Znak Emotikon, 2014

Liczba stron: 160

Jakim chłopakiem był Marcin Prokop? Wysokim, stad jego ksywka Longin. Longin mieszka z rodzicami i młodszym bratem. Ma do dyspozycji swój pokój, który zaradny ojciec „wykroił” z kuchni. Ma kilkoro przyjaciół, z którymi może bawić się po szkole, dziadków i wujka, który gdzieś zginie. Jego dzieciństwo jest całkiem zwyczajne, niezwyczajne są czasy, w których chłopak dorasta.

Przeczytałam gdzieś, że autor tłumaczył, iż książka powstała z potrzeby wyjaśnienia córce pewnych kwestii, których ta nie rozumiała. Lata osiemdziesiąte, to rzeczywiście okres w historii Polski, który trudno ogarnąć rozumem. Co prawda w samej książce nie ma nawiązań do polityki, lecz są tropy, które pokolenie trzydziestolatków czterdziestolatków wyłapie w mig. Dzieciom trzeba między innymi wyjaśnić zjawisko kolejek w sklepach i dlaczego najlepiej na zakupy zabierać ryczącego dzieciaka.

Książka dla dzieci o dorastaniu w PRL-u musi, po prostu musi, opowiadać o zabawach chłopaków i ich marzeniach. Niektóre z nich, na przykład wyścig pokoju rozgrywany kapslami, były legalne, ale jeżdżenie windą w pobliskim wieżowcu należało do zabaw zakazanych i wiązało się z dużym ryzykiem. Przydawały się wówczas długie nogi i refleks. A o czym marzył chłopak w latach osiemdziesiątych? Oczywiście o atari na własność! W domu Longina był jeden komputer, przykryty serwetką i dostępny bez ograniczeń… jedynie dla taty.

„Jego wysokość Longin” to sympatyczne czytadło dla dzieci i starszych. Dla osób w moim wieku to powrót do lat szczenięcych, dla dzieci wychowanych w drugim milenium to obraz nieistniejącego już świata, który był udziałem ich rodziców. Spójne z tekstem ilustracje uatrakcyjniają treść młodemu czytelnikowi. Tę książkę powinno czytać się razem z dzieckiem. Jest świetnym punktem wyjścia do rozmów o zabawach w czasach, gdy nie było komputerów, w telewizji działały tylko dwa kanały i nikt nawet nie marzył o telefonach komórkowych, bo nawet te stacjonarne były poza zasięgiem wielu rodzin. Polecam!

Najlepsze książki w 2014 – literatura piękna

Oczywiście nie jestem w stanie wybrać jednej, najlepszej książki. Być może świadczy to o tym, że większość była przeciętna. Być może jest to wynik mojego niezdecydowania i niechęci do podejmowania decyzji. Przeglądając spis przeczytanych w tym roku książek (kilku kandydatek do naj- nie zdążyłam jeszcze przeczytać), wybrałam takie, które zapisały się w mojej pamięci. Starałam się, by wszystkie zostały wydane w tym roku, choć co najmniej jedna z nich jest wznowieniem. Dla mnie jednak pozostają najważniejszymi książkami 2014 roku.

Powieści (w kolejności przypadkowej):

Jej wszystkie życia, Kate Atkinson za misternie skonstruowaną i poruszającą historię, która na długo pozostaje w pamięci. Za zadawanie ważnych pytań i za to, że to Kate Atkinson, którą uwielbiam od lat.

Dom nad jeziorem smutku, Marilynne Robinson za to, że autorka opisała dramat rodziny posługując się środkami pozornie nie przystającymi do treści i za to, że nie daje żadnych odpowiedzi, prowokując czytelnika do myślenia.

Moja walka 1, Karl Ove Knausgard – za ekshibicjonizm w imię sztuki. Za zaspokojenie moich najniższych instynktów związanych z podglądaniem i podpatrywaniem.

Stulecie, Herbjorg Wassmo – za to, że zapracowane, zmęczone i udręczone nieustannym rodzeniem i wychowywaniem dzieci kobiety zostały pokazane jako te, bez których nie byłoby wspaniałych sag.

Sońka, Ignacy Karpowicz za to, że można inaczej. Za poruszającą opowieść odmienną od przyjętej przez autora konwencji.

Ostatni dzień lata, Joyce Maynard – za to, że mnie zaskoczyła. Spodziewałam się czegoś lukrowanego, a okazało się, że historia zbiega i kobiety-dziwaczki widziana oczami jej nastoletniego syna to coś, co staje ością w gardle.

Anglicy na pokładzie, Matthew Kneale – za wielogłosową opowieść o nikczemności, humor przeplatany gorzką prawdą o kolonizacji.

Wszystko, co lśni, Eleanor Catton – za misternie utkaną opowieść, która zachwyca rozmachem, a jednocześnie jest po prostu fajną książką, którą przyjemnie się czyta.

Marsjanin, Andy Weir – za przeniesienie Robinsona w przestrzeń kosmiczną i opowieść o niezłomności, przyjaźni i wierności ideałom napisaną z humorem i bez odrobiny zadęcia.

Kryminały:

Stojąc w cudzym grobie, Ian Rankin – za wspaniały powrót inspektora Rebusa, który będąc na emeryturze ma wciąż nieomylny instynkt i swoiste poczucie humoru.

Karambol, Hakan Nesser (nowe wydanie) – za skomplikowaną, trudną do rozwikłania zagadkę kryminalną, nastrój powieści i bohaterów.

Już wkrótce wpis o najlepszych książkach z literatury faktu, a tymczasem pytanie do Was: jakie książki Waszym zdaniem zasługują na miano najlepszych w 2014 roku? Które z powyższych czytaliście i czy podzielacie moją opinię? A może udało mi się zachęcić Was do przeczytania którejś z wymienionych pozycji?