W imię dziecka, Ian McEwan

w imie dziecka ian mcewanWydawnictwo Albatros, 2015

Liczba stron: 256

Mała książka o sprawach życia i śmierci – tak można opisać większość powieści Iana McEwana. Ta jest wyjątkowa. Tak jak wyjątkowo skomplikowana jest opisana w niej historia.

Fiona Maye jest sędzią sądu najwyższego. Specjalizuje się w prawie rodzinnym. Kariera zawodowa zawsze była dla niej bardzo ważna, stąd nie zdecydowali się z mężem na dziecko. Teraz , gdy już na to za późno, dom wydaje jej się trochę za duży i za cichy. Szczególnie mocno odczuwa pustkę w chwili, gdy między małżonkami dochodzi do największego kryzysu w ich trzydziestoletnim pożyciu. Małżeństwo Maye’ów wisi na włosku, lecz Fiona nie odpuszcza w pracy, tym bardziej, że ma przed sobą pilną i ważną rozprawę.

Szpital wystąpił do sądu z wnioskiem o orzeczenie w sprawie siedemnastoletniego chłopca chorego na białaczkę. Do przeprowadzenia kuracji ratującej życie potrzebna  jest mu transfuzja krwi. Problem polega na tym, że Adam wychował się w rodzinie świadków Jehowy, więc transfuzja nie wchodził w grę ze względów religijnych. Chłopak sam sprzeciwia się ingerencji lekarzy, wspierają go zrozpaczeni, lecz dumni rodzice. Fiona musi więc zadecydować czy ratować chłopaka wbrew temu, w co wierzy, czy pozwolić mu umrzeć zgodnie z wolą jego najbliższych i jego samego. Sprawa jest już nagłośniona w mediach, więc jaka by nie zapadła decyzja, nie przejdzie niezauważona. Przed wydaniem orzeczenia, Fiona dość spontanicznie postanawia odwiedzić chłopca w szpitalu. Ta wizyta będzie miała długofalowe konsekwencje.

Powieść naszpikowana jest pytaniami wagi ciężkiej – pytaniami o kwestie etyczno-moralne związane z orzecznictwem w sprawach, z jakimi bohaterka ma do czynienia w swojej pracy zawodowej.  Gdy w grę wchodzi prawo, religia i emocje potrzeba wielkiego doświadczenia, opanowania i wiary w swoją decyzję, by zmierzyć się ze wszystkimi jej konsekwencjami. Nie bez znaczenia dla akcji są powody kryzysu w długoletnim związku Fiony oraz ultimatum postawione jej przez męża. W związku z tematyką powieści, zawodem głównej bohaterki oraz jej osobistymi perypetiami, czytelnik wciąż musi we własnym sumieniu rozstrzygać przedstawione konflikty, rozważać możliwe skutki decyzji i mierzyć się z rozwiązaniami zaproponowanymi przez autora. Dlatego jest to doskonała powieść, choć nieco wyczerpująca dla czytelnika.

Wieloryby i ćmy. Dzienniki, Szczepan Twardoch

wieloryby i ćmy dziennik szczepan twardochWydawnictwo Literackie, 2015

Liczba stron: 271

Mam problem z dziennikami. Z jednej strony jestem ciekawa, jak bardzo autor jest w stanie się odkryć, z drugiej, mam obawy, że spotkam się z nadmiarem autokreacji i niedoborem autentyczności.

Szczepan Twardoch odnoszący ostatnio sukces za sukcesem (był nominowany do Nagrody Literackiej Nike, zdobył Nagrodę Kościelskich, został pierwszym polskim pisarzem, który podpisał kontrakt reklamowy z producentem samochodów) jest postacią nietuzinkową.  Jego publiczne wypowiedzi niektórzy interpretują jako antypatriotyczne i bluźniercze i toczą pianę na samo wspomnienie nazwiska autora, inni, w tym ja, dostrzegają wielką troskę o swoją małą ojczyznę. Czy w „Dziennikach” odkryjemy Twardocha na nowo, czy ujrzymy go w innym świetle?

Zapiski obejmują okres od 2007 do 2015 roku, czyli okres dość intensywnych zmian w życiu autora. Na ten czas przypadają m.in. narodziny synów oraz pisanie powieści, dzięki którym stał się rozpoznawalny i ugruntował swoją pozycję na polskim rynku księgarskim. Okres ten obfitował w podróże – wyprawy rekreacyjne w obszary, w których człowiek musi się najpierw zmarnować fizycznie, by odnaleźć spokój psychiczny, oraz wyjazdy „służbowe”.  Nie ma w tej książce typowych opisów etapów podróży, lecz refleksje, jakie nachodzą człowieka, który nieraz musi zmierzyć się ze swoim lękiem, niemocą fizyczną, ekstremalną pogodą, lub… kradzieżą w pociągu.

To, co urzeka, to przywiązanie do ziemi przodków i więź, nie tylko z miejscem, lecz również z wartościami, tradycją i ciągłością dziedziczenia. Uważny czytelnik dostrzeże, że w „Drachu” pojawiają się nieco zniekształceni, lecz rozpoznawalni przodkowie autora oraz ich historie, bo: „Pisarz, jak donosiciel tajnej policji, powinien być zawsze w pracy. (…) Przyjaźnić się z pisarzem, kochać pisarza, to jak przyjaźnić się z kamerą wideo, szczególnie czułą na te chwile, w których jesteśmy obnażeni. Wszystko zostaje zapamiętane, wszystko, co bolesne, kiedyś zostanie użyte.”

„Wieloryby i ćmy” nie są dziennikiem w sensie dosłownym. Podzielone są na lata, nie dni. Rzadko zdarzają się wpisy dotyczące konkretnych poczynań. Skupiają się raczej na refleksji nad życiem, nad dojrzewaniem do bycia ojcem, pisarzem, człowiekiem. „Niczym gnostyk po kolejnym wtajemniczeniu żyję i zawsze żyłem w przekonaniu, że jeszcze niedawno byłem bardzo głupi. Kiedy miałem osiemnaście lat, wspominałem z politowaniem siebie piętnastoletniego. Osiemnastoletni wydawałem się głupcem sobie dwudziestoletniemu i teraz też wiem, że jako dwudziestoparolatek byłem durniem. A jednocześnie do dziś nie udało mi się z tego wyciągnąć wniosków co do teraźniejszości.”

„Dzienniki” zaleca się czytać niezachłannie, odnajdować analogie między swoim życiem, a doświadczeniami pisarza. Zaleca się zaznaczać cytaty, rozmawiać o tym, co się przeczytało, wracać do pewnych fragmentów. Można się nie zgadzać z niektórymi sprawami, lecz ten, kto ma w sobie dość rozsądku, przyzna, że głos tego pochodzącego ze Śląska pisarza, jest głosem pokolenia znudzonego walką o narzucone ideały. Pokolenia, które przygląda się i czasem nie dowierza temu, co widzi. Czy nakryłam Twardocha na nieautentyczności? Nie. Czy wydał mi się kimś innym, niż pisarz, którego obraz stworzyłam sobie podczas czytania jego powieści i doniesień medialnych? Nie. Dzięki tej publikacji miałam okazję lepiej poznać jego życiowe motywacje i poglądy. Podejrzeć go przy pracy, podczas spotkań z przyjaciółmi, jako rodzica i wnuka, jako człowieka, któremu w życiu nie jest wszystko jedno, choć niekoniecznie podąża tam, gdzie tłum. POLECAM również dla takich zdań „Ja nie mam żadnej mądrości, mam za to paru przyjaciół i trochę zaprzyjaźnionych książek”.

Notatki geologa. Szmaragdy, złoto i… smak przygody, Andrzej Śliwa

notatki geologa andrzej śliwaWydawnictwo Poligraf, 2015

Liczba stron: 184

Widzicie tę okładkę? Według mnie jest urocza. Przeczytaliście podtytuł? W połączeniu z okładką rozbudza wyobraźnię, prawda? Piękne krajobrazy, dzikie zwierzęta, a do tego kamienie szlachetne i złoto, na punkcie którego w historii ludzkości dochodziło do rozlewu krwi, wojen i wszelkich niegodziwości. Zapowiada się co najmniej interesująco.

Autor książki od kilkudziesięciu lat jest geologiem. Jego profesja jest wymagająca i ekscytująca – z jednej strony wymaga częstych podróży w odległe zakątki świata, z dala od cywilizacji, z drugiej, daje nieograniczone możliwości przeżywania przygód w stylu, jaki znamy z relacji podróżników z przełomu XIX i XX wieku. Andrzej Śliwa opowiada o spotkaniach z dzikimi zwierzętami,  dziwnych zwyczajach rdzennej ludności Afryki (w obozie geologów oprócz lokalnych robotników pojawiały się od razu ich kobiety i dzieci), podróżach przez bezdroża i dzikich kopalniach kruszcu lub kamieni szlachetnych, które wciąż działają poza prawem i największe korzyści przynoszą pośrednikom w sprzedaży urobku.

Najwięcej miejsca autor poświęca swoim licznym i długim pobytom na kontynencie afrykańskim, do którego ma szczególną słabość i sentyment. Pisze również o tym jak prowadzi się interesy w byłych republikach radzieckich oraz o panujących tam ekstremalnych warunkach pogodowych, które m.in. zakłóciły pokaz technologicznej obróbki złota przygotowany z wielką pompą dla miejscowych notabli.

O samym zawodzie geologa dowiadujemy się akurat tyle, ile jesteśmy w stanie udźwignąć nie mając specjalistycznej wiedzy. Autor stara się w przystępny sposób wyjaśnić na czym polega jego praca, gdy zostaje wysłany w teren w celu oszacowania potencjału wydobywczego, przybliża nieco proces obróbki złota oraz powstawania szmaragdów.

Autor nie jest literatem i to się czuje. Mimo to, wspomnienia z jego pracy zawodowej oraz otoczki towarzyszącej licznym podróżom czyta się bardzo dobrze. To, co ma śmieszyć, śmieszy (i to jak!). To, co ma być pouczające, takim jest. „Notatki geologa” to lektura dla każdego, kto lubi spotkania z interesującymi ludźmi chętnie opowiadającymi o swoich bogatych życiowych doświadczeniach. Czytajcie!

Archeologia starych wpisów – 5 książek o magicznych rytuałach

Dzisiejsza piątka dotyczy książek, w których do głosu dochodzą magiczne rytuały, czyli czary, tajemnicze znaki, zjawiska paranormalne itp. Wybrałam książki różne gatunkowo: kryminał, powieść historyczną, obyczajową i dla młodzieży. Wszystkie bardzo polecam.

Po kliknięciu na tytuły książek zostaniecie przeniesieni do pełnych recenzji.

Trzeci znak – Yrsa Sigurdardottir 

Kryminał rozgrywający się współcześnie w Islandii. Na uniwersytecie zostaje zamordowany student z Niemiec. Stan zwłok oraz zakres zainteresowań zmarłego mogą świadczyć o zbrodni rytualnej. Autorka posłużyła się elementami islandzkich legend oraz faktami historycznymi dotyczącymi prześladowania czarownic, inkwizycji i religii, dzięki czemu otrzymujemy skomplikowaną i zaskakującą fabułę.

Gołębiarki – Alice Hoffman

Za kanwę powieści „Gołębiarki” posłużyły wydarzenia, które miały miejsce w roku 70 n.e., gdy 900 Żydów zamkniętych w górskiej twierdzy Masada na Pustyni Judzkiej odpierało przez wiele miesięcy ataki Rzymian. Według starożytnego historyka Józefa Flawiusza ocalały jedynie dwie kobiety i pięcioro dzieci.

To powieść historyczna o losach czterech kobiet, które spotkają się pracując w gołębniku w twierdzy Masada.  Bohaterki książki na pewno były dość śmiałe w łamaniu obowiązujących zasad, parały się magią, nie bały się zajęć typowo męskich, posunęły się nawet do przelewu krwi. Ich splecione ze sobą historie są pełne smutku i melancholii.

Tłumaczka snów – Chitra Banerjee Divakaruni

Współczesna powieść o trudnej miłości córki do matki. Akcja książki rozwija się dwutorowo. Jeden wątek dotyczy magii, świata wierzeń w sprawczą moc snów oraz w indyjskiej szkoły dla tłumaczek snów. Pozostałe rozdziały to teraźniejszość – tworzenie restauracji, zmaganie się z codziennością, budowanie relacji z ojcem, rozliczanie przeszłości oraz oswajanie świata na nowo po tragedii 11 września.

Książę Mgły – Carlos Ruiz Zafon

Akcja powieści rozgrywa się podczas drugiej wojny światowej, kiedy niepewne czasy skłaniają rodzinę nastoletniego Maxa do wyprowadzki z Barcelony do nadmorskiego miasteczka. Nad miastem krąży zły duch zwany Księciem Mgły. Prawda o jego naturze wychodzi na jaw stopniowo i prowadzi do dramatycznego finału.

Cyrk nocy – Erin Morgenstern

Druga połowa XIX wieku. Celia jest córką magika i sama posiada dar tworzenia magii. Ojciec wystawia ją do pojedynku z wychowankiem innego magika – Markiem. Dzieci od najmłodszych lat ćwiczone są w technikach i sposobach tworzenia iluzji i zdają sobie sprawę z tego, że przyjdzie im stoczyć pojedynek. Nie wiedzą jednak na czym ma on polegać, kto i w jaki sposób wyłoni zwycięzcę.

Huczmiranki. Eukaliptus i werbena, Agata Mańczyk

huczmiranki eukaliptus i werbena agata mańczykNasza Księgarnia, 2015

Liczba stron: 464

„Huczmiranki” to pierwsza powieść Agaty Mańczyk skierowana do dorosłego czytelnika. Jest to saga rodzinna rozgrywająca się w Warszawie na przestrzeni prawie 150 lat.

Trzy bohaterki, Linda, Daria i Nina zmagają się z losem walcząc z przeciwnościami, własną rodziną i zdrowym rozsądkiem. Jest rok 1890. Linda jest czarną owcą w swojej rodzinie. W przeciwieństwie do pozostałych kobiet nie czekała na zaaranżowane przez babkę małżeństwo, lecz poszła za głosem serca. Po roku życia u boku ukochanego powraca na łono rodziny – nie dość, że porzucona przez wybranka, to jeszcze brzemienna.

Daria jest przedstawicielką pokolenia Huczmiranek żyjącą w latach 60. Podobnie jak Linda chce wyjść za mężczyznę, którego kocha. Niestety, nestorka rodu sprzeciwia się stanowczo, co w ostateczności sprawia, że Daria buntuje się przeciw rodzinie. Niestety, nie wychodzi jej to na dobre, a nocne imprezowanie kończy się tragicznie.

Żyjąca współcześnie Nina niezbyt wiele wie o historii swojej rodziny. Leczy żałobę po starcie syna, który zaginął bez śladu, oraz po rozstaniu z mężem, który nie był dla niej wsparciem w nieszczęściu. Po rocznym pobycie za granicą chce z powrotem zostać przyjęta przez przedstawicielki rodu Huczmiran. Wie, że może nie uzyskać przebaczenia i wtedy zostanie wykluczona z rodu.

Książka, która wydawała się być sagą rodzinną toczącą się na tle przemian społeczno-politycznych okazała się… książką fantastyczną. Wątki fantastyczne nie zostały wyeksponowane w opisie powieści, a jednak dominują akcję. Huczmiranki są jednym z trzech potężnych warszawskich rodów. Posiadły nadprzyrodzoną umiejętność władania zapachami. Od dekad pozostają w konflikcie z rodami Kaczatów (rządzących zmysłem smaku) i Bergonów (zajmujących się zmysłem słuchu). Wojna rodów zmierzająca do unicestwienia konkurencyjnej rodziny najtragiczniej odbija się na najmłodszych przedstawicielkach Huczmiranek – są naiwne, łatwo się zakochują i dają omotać wrogom. W związku z tym dochodzi do wymieszania krwi zwaśnionych rodów. Huczmiranki dążą do rozwiązań radykalnych, Bergonowie i Kaczaci wiedzą, że taka sytuacja jest szansą na pojednanie.

Migawki z życia trzech kobiet pokazują układy sił na przestrzeni ponad wieku. Obraz Huczmiranek jest coraz bardziej niepokojący – są bezwzględne, dumne, wyniosłe i gotowe na wszystko, by nie stracić swoich mocy oraz dominacji nad ludźmi. Niestety, książka nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania, a na tych ponad 400 stronach akcja została zaledwie zarysowana. Trzeba czekać do wiosny na drugi tom tej sagi, by dowiedzieć się jak potoczyły się losy kobiet z rodu Huczmiran.

Zabrakło mi w tej książce tła historycznego – mimo burzliwych przemian społecznych i obyczajowych, Huczmiranki żyją jakby w próżni. Chodzą po Warszawie, mieszkają w niej, ale zupełnie do nich nie dociera to, co dzieje się na świecie. Ponadto nieco przeszkadzał mi pompatyczny język, którym porozumiewają się bohaterki. Nadęte frazy zupełnie nie pasują do współczesnego kontekstu.

Jeśli lubicie rozbudowane, skomplikowane powieści o nieszczęśliwej miłości ze szczyptą fantastyki oraz historie, w których do końca nie wiadomo kto jest dobrym, a kto złym bohaterem powinniście sięgnąć po „Huczmiranki”.