Możliwe, że uznacie ten wpis za niepotrzebny. Jednak chodzi za mną od wielu dni i wierzę, że znajdą się osoby, którym pomoże w wyborze lektury. Postanowiłam napisać o trzech książkach, które przeczytałam w tym roku, lecz zaraz po lekturze uznałam, że nie wiem, co mam o nich napisać. Co więcej, obecnie dwóch z nich prawie nie pamiętam! Totalny brak profesjonalizmu, powiecie. A jednak wciąż twierdzę, że wpis (bo raczej nie recenzja) o książce, która wleciała jednym okiem, a wyleciała drugim, jest zasadny – można go potraktować jako ostrzeżenie.
Wydawnictwo Otwarte, 2017
Liczba stron: 184
Tłumaczenie: Ewa Kochanowska
To książka nominowana do Nagrody Bookera. Czytałam o niej dużo dobrego, wiele osób zachwycało się językiem powieści oraz bezpretensjonalną treścią. „Całe życie” zgodnie z tytułem opowiada losy mężczyzny, który przede wszystkim ceni prostotę. Narracja prześlizguje się po kolejnych etapach jego życia – niezbyt radosnym dzieciństwie, okresie zakochania zakończonym tragedią, pobycie w wojsku i spokojnej egzystencji po wojnie. Jedyne, co mi się nasunęło to to, że zapewne większość z nas unikałaby dziwacznego staruszka, mieszkającego samotnie gdzieś na odludziu, zapewne niezbyt domytego i nieładnie pachnącego. W książce jest przedstawiony w taki sposób, żebyśmy zazdrościli mu tego, że wyzbył się wszelkich potrzeb i w zasadzie odciął od zdobyczy cywilizacyjnych. Nie przekonało mnie, nie podzielam zachwytów, ale jeśli macie wolny wieczór to jest właśnie książeczka na te kilka godzin. Może uda Wam się znaleźć w niej coś, co mi umknęło.
Jan Pucek
Książkowe Klimaty, 2017
Liczba stron: 336
Tłumaczenie: Weronika Gogola
Pod adresem tej powieści padło również wiele ciepłych słów. Ja powiem tak, dopóki czytałam, wiedziałam, co czytam, ale jak skończyłam, fabuła ulotniła się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. To historia dziadka opowiedziana przez wnuczka. Pamiętam, że miał dwie żony, druga była skandalicznie młoda, gdy się z nim związała. Wiem też, że losy tej rodziny opowiedziane były na tle historii najnowszej i że język książki chwilami mocno zbliżał się do języka poezji. Za mało, żeby recenzować, dość, by powiedzieć, że coś nie zagrało w moim przypadku. To kolejna powieść o losach zwykłego człowieka, która nic mi nie dała, choć czytało się ją przyjemnie.
Człowiek w cieniu, Eustachy Rylski
Wielka Litera, 2017
Liczba stron: 176
Powieść Eustachego Rylskiego wyróżnia się spośród pozostałych książek tym, że dobrze zapisała mi się w pamięci, ponieważ podczas czytania i po lekturze sporo o niej myślałam. To również historia przeciętnego człowieka, który z nudy, gnuśności, chęci sprawdzenia siebie wikła się w poważną aferę z udziałem mafii. Chęć odmiany swojego losu, niekoniecznie korzyści finansowe, lecz bardziej pragnienie przeżycia przygody doprowadzają go do miejsca, z którego nie ma już odwrotu. Piękny język, sceny dopracowane do najmniejszego szczegółu sprawiają, że niełatwo zapomnieć treść i przesłanie tej powieści. Naprawdę warto przeczytać.