Biblioteka Akustyczna, 2013
Czas nagrania: 14 godz. Czyta Leszek Filipowicz
Liczba stron: 416
Chociaż Henning Mankell przyzwyczaił nas do książek z Wallanderem, to mnie już wiele razy zdarzyło się sięgnąć po powieści spoza cyklu. Czytałam książki skierowane do młodszego czytelnika, a także „Comedię infantil” opowiadającą o Afryce. „Mózg Kennedy’ego” jest kolejną książką z akcją rozgrywającą się, między innymi, na Czarnym Lądzie.
Louise Cantor jest archeologiem. Pracuje przy wykopaliskach w Grecji, żyje spokojnie i dostatnio. Jest rozwiedziona – jej były mąż wędruje gdzieś po świecie i nie utrzymuje z nią kontaktu. Mają jednego, dorosłego syna, który mieszka w Sztokholmie. Louise wyrusza na konferencję naukową do Szwecji, chce odwiedzić syna i zobaczyć się z mieszkającym na północy ojcem. Kiedy dociera do mieszkania syna, okazuje się, że ten nie żyje. Nie ma śladów ingerencji osób trzecich, ale Louise nie wierzy w samobójstwo. Policja szybko zamyka sprawę, więc pogrążona w żałobie matka postanawia sama przyjrzeć się życiu i okolicznościom odejścia Henryka. Odnajduje swojego eks-męża i wraz z nim przemierza tysiące kilometrów, podróżując między kontynentami, żeby wreszcie, już samotnie zawitać do Mozambiku i tam przekonać się, że nie znała swojego syna tak dobrze jak jej się zdawało. Przekonuje się też, że jej misja jest bardziej niebezpieczna, niż się tego spodziewała.
Nie jest to typowy kryminał, ale niezaprzeczalnie mamy do czynienia ze śledztwem w wykonaniu matki zmarłego w tajemniczych okolicznościach syna. Znamiennym jest fakt, że Louise na każdym kroku utwierdza się w przekonaniu, że zupełnie nie znała Henryka, wiedziała o nim tylko to, co sam jej mówił, skrywając swoje zainteresowania, znajomych, podróże, kochanki, mieszkania i stan majątkowy. Do końca książki Louise nie może zrozumieć tego, że tak naprawdę nie znała swojego dziecka. Nie umie też wyjść poza zakodowany gdzieś w umyśle schemat, że wszystkiemu winien jest jej były mąż, a ponadto irracjonalnie zazdrości mu szerszej wiedzy o poczynaniach syna. Tak, nie polubiłam jej. Często miałam ochotę dać jej w łeb.
Prowadzone nieudolnie i chaotycznie prywatne śledztwo uświadamia Louise potęgę, z którą przyszło jej się zmierzyć. Ludzie, którym weszła w drogę, są od niej znacznie silniejsi i napędzani pragnieniem zysku, którego nie da się powstrzymać. Na drodze głównej bohaterki stają ofiary i winni, a ona musi poskładać strzępki informacji podobnie jak składała potłuczoną ceramikę na wykopaliskach.
Mankell w powieści narzuca w pewnym stopniu swój punkt widzenia, więc jak na thriller sporo miejsca poświęca kwestiom społecznym afrykańskich krajów rozwijających się, co chwilami nuży, szczególnie jeśli zna się książki poruszające podobne problemy. Mimo tego akcja rozwija się dość dynamicznie, chociaż czasami bohaterka wpada na kolejne tropy w sposób wielce naiwny – wyśniła skrytkę w szufladzie, niemal z nieba spadł jej człowiek, który pomógł odnaleźć jej męża itp. Jeśli jesteście w stanie wybaczyć Mankellowi uciekanie się do ogranych schematów, sięgnijcie po „Mózg Kennedy’ego”.
O audiobooku:
Leszek Filipowicz to znany mi głos. Jest nieźle, szczególnie w głosach męskich. Jak u wielu lektorów, tak i tu głosy damskie są za piskliwe, za wysokie i grane z manierą.