Dziennik pisany później, Andrzej Stasiuk (audiobook)

Czarne, 2011

Czas nagrania: 3 godz. 53 min. Czyta Mirosław Baka

Liczba stron: 160

„Wobec powszechnej niepewności nic nie jest ważne, prócz być.
Być więcej. Być lepiej. Nie zjadać bliźniego jak siebie samego. Być z kwadratury koła. Być z koła do drogi. Być drogą i nawijać siebie na wszystkie koła.” Marian Piechal

Zaczęłam od cytatu, który w pewien sposób kojarzy mi się z podróżowaniem, bo „Dziennik pisany później” jest dziennikiem z podróży. Kto czytał już Stasiuka wie, że nie znajdzie u niego quasi-przewodników turystycznych ani wskazówek dla wędrowców. To, co liczy się w jego książkach to podróż w głąb siebie. Według niego najprostsza droga w głąb swojej duszy i umysłu wiedzie przez trasę na południe od Polski – przez Bałkany. Dostać się do swojego wnętrza można także jeżdżąc po Polsce, obserwując i chłonąc. Komentując dopiero później – jak już się uleży i odcedzi. Stad tytuł książki.

Albania, Serbia, Macedonia – kraje doświadczone, obolałe, niekoniecznie przyjazne dla turystów. W „Dzienniku” zawarte są tylko migawki z Bałkanów, o spotkanych tam przygodnie ludziach, o miejscach, hotelach. Wszystko albo w porażającym, jaskrawym świetle upalnego dnia, albo w deszczu rozmywającym granice i kontury. Nie po to aby zachęcić lub odradzić wyjazd w te miejsca, lecz po to, aby samemu zrozumieć to, co się widziało, przeżyło.

A potem przychodzi refleksja, że Polskę widać najlepiej z pewnej odległości. Polska to dla Stasiuka kraj małych miasteczek i wsi. Kwintesencja polskości to Licheń, który nawet jego – sceptyka, uwodzi swoim ogromem, przepychem, wrażeniem jakie wywiera na pielgrzymach. Pojawia się też Poznań, który odpycha i sprawia, że Stasiuk ucieka stąd wczesnym rankiem. Jego zdanie o mieście, które wybrałam do zamieszkania, w dużym stopniu pokrywa się z moimi dość cierpkimi ostatnio obserwacjami. To miasto zadowolonych z siebie ludzi. Niesłusznie i niezasłużenie zadowolonych. I to niestety widać już nawet wśród pokolenia nastolatków – zadowolenie prowadzi do stagnacji, bo po co się rozwijać, skoro jest się dobrym, żeby nie powiedzieć doskonałym? Ech.

O audiobooku:

Drugi raz słuchałam Stasiuka czytanego przez Bakę. Uwielbiam! Nie ma lepszego głosu w Polsce do czytania prozy Stasiuka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *