AGA PYTA: gruba czy cienka?

Pytanie postawione w tytule tego wpisu oczywiście dotyczy książek. Zastanawiam się bowiem jakiego rodzaju książki preferujecie. Czy lubicie opasłe tomy po 600-1000 stron, które zapewniają dość czytania na kilka (kilkanaście) dni? A może preferujecie książki, które można przeczytać w jeden-dwa wieczory?

Ja jestem niecierpliwa, dlatego częściej sięgam po powieści niezbyt grube. Lubię często zmieniać epoki, tematykę, poznawać nowych bohaterów i nowe historie. Ponadto czytam najczęściej w łóżku, więc łatwiej operuje mi się książką mniejszą. W przypadku czytnika ten problem odpada i dlatego też staram się mieć najgrubsze pozycje na ebookach.

Z drugiej strony, okazuje się, że grube powieści, mają swój urok, polegający na tym, że kolokwialnie mówiąc „starczają na dłużej”. Jeśli podoba nam się wykreowany przez autora świat, możemy w nim przebywać znacznie dłużej. I chyba bardziej zżywamy się z postaciami. Niebezpieczeństwo polega na tym, że po skończeniu takiej książki pojawia się „kac książkowy” u mnie objawiający się tym, że nie potrafię sobie znaleźć miejsca, robię się marudna i kłótliwa. Nie zawsze pomaga kolejna lektura. Czasem potrzeba czasu na odreagowanie i powrót na ziemię.

Zauważyłam jeszcze, że mimo preferowania cieńszych powieści, najwyżej oceniam te rzadziej czytane, opasłe tomy…

Podzielcie się swoimi preferencjami odnośnie grubości książki. Jak odreagowujecie odstawienie od dobrej książki? Macie czasem „kaca książkowego’? Po jakich powieściach?

PS.

Kot księgarniany na zdjęciu po uprzedniej lekturze wszystkich tomów z wystawy, stanowczo poleca książkę o twórczości noblisty z RPA J. M. KOTzee  😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.