Aleja samobójców, Marek Krajewski & Mariusz Czubaj

WAB, 2008

Liczba stron: 283

Co prawda powieść swoją premierę miała ponad dwa lata temu, ale ja wciąż odkładałam w czasie przyjemność obcowania z dobrym polskim kryminałem. Bo o tym, że kryminał będzie dobry, świadczą nazwiska jego twórców. I teraz, kilka godzin po zamknięciu książki, jak najbardziej przychylam się do postawionej tezy. Książka wciąga i trudno odłożyć ją nie doczytawszy do końca. Takiemu podejściu sprzyjają dwie rzeczy: szybko tocząca się akcja oraz podział powieści na krótkie rozdziały, który to zawsze sprawia, że myślę sobie „Jeszcze jeden i idę spać / gotować / sprawdzać testy /…”

W ekskluzywnym domu starców „Eden” w Gdańsku, popełniono okrutną zbrodnię, mającą cechy mordu rytualnego. Zabity struszek poruszający się na wózku inwalidzkim został oskalpowany, a jego zwłoki ułożone w nienaturalnej pozycji. Ponadto tej samej nocy zaginął inny mieszkaniec tego domu – wybityny profesor antropolog, znany na całym świecie, często powoływany na biegłego w sprawach karnych. Prywatnie antypatyczny i ogólnie nielubiany człowiek.

Na miejsce zbrodni i zaginięcia przybywa nadkomisarz Pater, również niezbyt lubiany w gronie policjantów funkcjonariusz. Pater to trochę sfrustrowany rozwodnik, purysta językowy, częsty bywalec miejsc, w których obstawia zakłady bukmacherskie oraz jak sam o sobie myśli „pies gończy”, który gdy złapie ślad prze do przodu nie patrząc na to, co w tyle. Pater i jego wydział jeszcze tego samego dnia zostają odsunięci od sprawy, ponieważ na miejsce wkracza ABW starając się zamieść pod dywan wszystie niewyjaśnione tropy i wątki śledztwa. Aby zaspokoić swoją ciekawość Pater prosi o urlop i prywatnie (z pomocą kolegów z branży) odkrywa kolejne tajemnice związane z samym „Edenem”, jego pensjonariuszami i pracownikami.

Tak, jak wspomniałam na wstępie, jest to lektura do przeczytania na szybko, ku rozrywce, odprężeniu, relaksowi. Nie znaczy to, że jest gorsza od takiej czy innej powieści Oates czy Murakamiego. Panowie Czubaj i Krajewski nie stają w szranki z pisarzami światowymi, choć swoje pisarstwo traktują poważnie – nie pompując jednocześnie w kryminał elementów psychologicznych, fantastycznych, erudycyjno-filozoficzno-moralizatorsko-nadętych. Kryminał jest po prostu kryminałem i tyle. I starczy. I ja jestem jak najbardziej zadowolona, że przeczytałam, że uśmiechnęłam się od czasu do czasu, że książka mnie wciągnęła i że wkrótce zapomnę jej treść, bo przeczytam kolejny dobry kryminał, który zatrze moje wspomnienia po „Alei samobójców”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *