Liczba stron: 270
Czytałam jedną z poprzednich części tego cyklu i bardzo mi się podobała. Kosik pisze tak, by bawić, a jednocześnie czegoś nauczyć. Tym razem dzieci mieszkające w Zamku, jak nazywa się modny apartamentowiec, próbują rozwikłać tajemnicę dębowej korony.
Na podwórzu, otoczony ze wszystkich stron murami apartamentowca rośnie wielki, rozłożysty, ponad dwustuletni dąb. Dzieci chętnie spędzają czas, siadając na najniższej gałęzi drzewa, ponieważ regulamin zabrania wspinania się na wyższe gałęzie. Pewnego dnia kot sąsiadki uwalnia się z mieszkania i wskakuje wysoko na koronę drzewa. Gdy Kuba próbuje mu pomóc w zejściu na ziemię, dostrzega przyczepioną do konara drabinkę, która prowadzi gdzieś wysoko. Od tej pory chłopak robi wszystko, żeby sprawdzić, co kryje się pomiędzy liśćmi dębu. Nie jest to proste, zawodzi nawet zaawansowana technologia. Z pomocą przyjdzie mu… małpka. Tak, prawdziwa małpka. Musicie jednak sami przeczytać, żeby dowiedzieć się, w jaki sposób małpka znalazła się w Zamku.
Rafał Kosik porusza (podobno przypadkiem, bo gdy powstawała książka, drzewostan w Polsce jeszcze nie był zagrożony) problem wycinki drzew. Stary, zdrowy dąb z podwórka staje się celem grupy nowych mieszkańców-oszołomów, którzy pragną większej przestrzeni na place zabaw dla dzieci i podpisują petycję mającą na celu wycinkę drzewa. Nie przemawiają do nich żadne argumenty, co gorsza, coraz bardziej się nakręcają, opowiadając niestworzone historie o zagrożeniach, na jakie są narażeni mieszkając w pobliżu tego dużego drzewa. Czy uda się powstrzymać ich mordercze zapędy?
To bardzo ciekawa, zabawna, pełna komicznych scen książka o przyjaźni, przygodach, po które wcale nie trzeba lecieć na drugi koniec świata, bo wystarczy mieć oczy szeroko otwarte, żeby dobrze się bawić i znaleźć sobie zajęcie. Bardzo fajne jest to, że wszystko w książce jest współczesne – dzieci korzystają z tabletów, komórek, dronów, a jednocześnie nowoczesna technologia jest tylko dodatkiem, który ułatwia znalezienie odpowiedzi na nurtujące nas pytanie, gdzie można nauczyć się, jak zrobić hamak lub znaleźć adres jakiejś firmy.
Warto czytać, warto kupić dzieciom, nie tylko tę część, lecz całą serię.
Pan Kosik jest mistrzem operowania ciętym językiem. Serię „Felix, Net i Nika” wciąż pochłaniam z zapartym tchem ♡
A ja tej serii w ogóle nie czytałam. Mam wrażenie, że ominęło mnie dużo dobrego.
Mój dziewięcioletni syn uwielbia serię o „Amelii i Kubie”, a trzy lata starsza córka preferuje „Felixa, Neta i Nikę”. Jeśli chodzi o „Dębową koronę” to sama śmiałam się na głos, gdy Mi pojechała do zoo po małpkę… 🙂
Niejedna scena sprawiała, że uśmiechałam się od ucha do ucha 🙂