Anatomia randki, Piotr Szarota

Muza SA, 2011

Liczba stron: 203

Kto myśli, że naukowcy zajmują się tylko nudnymi tematami, o których my maluczcy nie mamy pojęcia, powinien zweryfikować swoją opinię sięgając po książkę Piotra Szaroty (z tytułem naukowym profesora). Także ci, którzy myślą, że naukowcy posługują się terminologią z księżyca i piszą w sposób niezrozumiały dla odbiorcy również powinni sięgnąć po „Anatomię randki.” Ponadto, ta pozycja powinna zainteresować i tych, którzy chcą dowiedzieć się czegoś więcej o świecie, w którym żyją.

„Anatomia randki” to kompendium wiedzy na temat tego zjawiska. Bardzo zdziwił mnie fakt, że randkowanie nie ma wcale długiej historii, nie ma nawet jeszcze stu lat. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale gdyby ktoś zadał by mi pytanie o genezę randki pewnie myślałabym, że jest stara jak świat. A jednak przed latami 20 XX wieku zjawisko to nie występowało ze względu na panujące na całym świecie sztywne zasady wychowania młodzieży. Rozkwit randkowania przypada na połowę XX w, a USA i Francja okazały się krajami, w których nieformalne spotkania dwóch osób przyjęły się najszybciej. Autor pokazuje też jak na tym tle wypadała Polska krępowana okowami komunistyczno-katolickich nakazów i zakazów. Cytuje przy tym fragmenty magazynów z drugiej połowy XX w, w tym Filipinkę, którą zaczytywałam się jako dziecko.

Z naukową dociekliwością autor pokazuje w jaki sposób ewoluowały randki na przestrzeni lat, podaje przykłady państw bardziej konserwatywnych, takich jak Japonia i Indie, przybliża intymne spotkania osób homoseksualnych oraz fenomen czasów najnowszych, czyli kuguary (starsze kobiety szukające dużo młodszych partnerów). Nie zapomina o internecie, który dużo namieszał w tradycyjnym sposobie pojmowania randki.

Wszystkiego w tej książce jest w sam raz. Żaden z rozdziałów nie wieje nudą i żaden nie jest przegadany. Cytaty urozmaicają treść i przybliżają czytelnikowi czasy, o których jest mowa lub różne punkty widzenia. Specyfika tematu sprawia, że autor często opiera się na amerykańskich poradnikach dla randkowiczów (lub chcących znaleźć partnera). To typ literatury, po którą nie sięgam ze względu na jej płytkość i bezsens, ale dla socjologa i kulturoznawcy tego typu pozycje są kopalnią wiedzy o współczesnym człowieku. Chwilami współczułam autorowi, że w swojej pracy naukowej musi sięgać po literaturę poradnikową, a z drugiej strony podziwiałam, że mu się chce i że potrafi wyłowić z niej przykłady ilustrujące swoje tezy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.