Ani żadnej rzeczy…, PM Nowak

Czarna Owca, 2012

Liczba stron: 352

Z wielką ciekawością przystąpiłam do lektury pierwszej polskiej powieści wydanej w Czarnej Serii, która dotychczas zdominowana była przez autorów skandynawskich. Nazwisko autora nigdy wcześniej nie obiło mi się o uszy, nic w tym dziwnego, skoro ta powieść jest debiutem. Według mnie to debiut bardzo udany i dobrze rokujący na przyszłość dzięki charakterystycznej parze bohaterów.

W Podkowie Leśnej dochodzi do tragedii. Od strzału w głowę ginie kobieta, żona zamożnego właściciela antykwariatu. Z domu nic nie ginie, jednak przestępcy (lub przestępca) uruchamiają alarm, do którego podłączone są cenne obrazy wiszące na ścianach willi. Sprawę dostaje ambitny policjant – Jacek Zakrzeński. Zakrzeński od razu zakłada jedną wersję zdarzeń i stara się dopasować fakty tak, żeby pasowały do jego hipotezy. Nie jest to takie proste, bo co rusz pojawiają się nowe wątki i postaci – amerykański siostrzeniec męża, który kilka miesięcy wcześniej pojawił się w życiu małżeństwa, były mąż zamordowanej z kryminalną przeszłością, pracownik antykwariatu i inni.

Zakrzeński musi współpracować z przydzielonym do sprawy młodym prokuratorem, Kacprem Wilkiem, który jest całkowitym przeciwieństwem typowych wyobrażeń o prokuratorze. Wilk jest niepewny, często skrępowany, milczący, skromny i spolegliwy. Z jednej strony to wymarzony prokurator z punktu widzenie policji – nie ingeruje w sprawę, nie narzuca swojego spojrzenia. Z drugiej strony, budzi pogardę w Zakrzeńskim. Okazuje się jednak, że świeże, niewypaczone latami doświadczenia, spojrzenie i zupełnie nietypowe skojarzenia Wilka, pomagają w ujęciu sprawcy i odwracają bieg mocno zaawansowanej sprawy.

Więcej nie zdradzę, aby nie odbierać Wam przyjemności poznawania Zakrzeńskiego i Wilka. Dodam jeszcze, że od razu pomyślałam, że fajnie byłoby poczytać o dalszych losach trudnej znajomości tych dwóch panów. Okazuje się, że PM Nowak pracuje nad kolejną odsłoną kryminalnych przygód policjanta i prokuratora.

Intryga kryminalna jest na pierwszym planie w tej książce i akcja rzadko zbacza na boczne tory. Zakrzeński trzyma w garści większość wątków i niczym pies gończy stara się być wszędzie i nie tracić z oczu sedna sprawy. Jeśli podoba Wam się w kryminałach rozbudowane tło społeczne, to zaznaczam, że w tej książce go nie znajdziecie. Mimo tego warto przeczytać „Ani żadnej rzeczy…” aby przekonać się, że w niczym nie ustępuje kryminałom zagranicznym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *