Poznaj Świat, Bernardinum 2010
Liczba stron: 261
Książkę wzięłam na ponad trzygodzinną podróż pociągiem przez zimową Polskę. Gorące klimaty afrykańskie nijak jednak miały się do lodowatej temperatury w wagonie. Niemniej jednak pomogły mi przetrwać w zimnie, rozgrzewając od wewnątrz dzięki pogodzie ducha podróżniczki oraz opisom safari.
Basia Meder, Polka od kilkunastu lat mieszkająca w Australii, przemierzyła Afrykę od południa na północ. Książka pt: „Babcia w Afryce” opisuje pierwszą część podróży od Madagaskaru i RPA aż do Malawi. Druga część „Babcia w pustyni i puszczy” jest już dostępna na rynku, choć na razie nie w moim zasięgu. Basia jest rzeczywiście babcią i emerytką, i jeśli to słowo w tytule miałoby kogoś zniechęcić do lektury, to byłaby to wielka strata. Otóż Basia Meder nie ma nic wspólnego z moherowymi babciami. Jest osobą serdeczną, życzliwą i chętną do wszelkiej zabawy – szczególnie świetnie radzi sobie z afrykańskimi tańcami oraz grą w piłkę z chłopcami w małych wioskach.
Książka, którą napisała, wiedzie przez kolejne kraje opisując widoki, miejsca, w których Basia zatrzymuje się na kilkudniowe postoje oraz przede wszystkim ludzi, z którymi się spotyka. Serdeczność mieszkańców Afryki nie ma żadnego związku z krajem, w którym mieszkają ani stanem majątkowym. Oprócz wielu momentów szczęścia i zachwytu zdarzają się chwile trudne – takie jak na przykład zamieszki na Madagaskarze, czy momenty zniesmaczenia – gdy podróżujący z plecakiem wybierają nowoczesny pub z alkoholem zamiast tradycyjnej zabawy w wiosce afrykańskiej. Szczęśliwie takich chwil w podróży Basi było znacznie mniej, a przybysze spoza Afryki, z którymi spotkała się w czasie podróży okazywali się ludźmi godnymi zaufania i chłonącymi wiedzę, widoki i atmosferę miejsc w podobnym stopniu jak Basia Meder.
Książka jest bogato ilustrowana fotografiami wykonanymi przez autorkę podczas podróży. Mnie jak zwykle brakowało chociażby zdawkowych podpisów do fotografii. Czytając o kimś chciałabym zobaczyć go na fotografii, a nie tylko domyślać się, że może to właśnie ta osoba przedstawiona jest na zdjęciu. Podobnie z miejscami, które nie raz zapierają dech w piersiach i to oglądane w książce. Jakie wrażenie muszą robić widziane na żywo!
Zazdroszczę takich podróży. Lubię o nich czytać, bo sama nie miałabym ani odwagi ani ochoty znosić niewygód podróży i strachu przed nieznanym. Czytam i podziwiam. Czytam i odrobinę bardziej jestem w Afryce niż przed lekturą. Będę pilnie wyglądała tej drugiej części przygód Basi w Afryce, by jeszcze przez chwilę z nią pobyć i z jej pomocą pooglądać i poznawać ten jakże odmienny, kolorowy i ciepły kontynent.