Vesper, 2010
Liczba stron: 363
„Zatrute ciasteczko” mnie nie zachwyciło. Było dobre, (jak to brzmi! w kontekście tytułu), ale nie przepyszne. Wydało mi się trochę przegadane, a bohaterka zbyt przemądrzała, bym mogła ją polubić i za nią zatęsknić. Do myślenia dało mi zachowanie mojego syna, który kolejne części Flawii pochłonął, jak tylko pojawiły się w domu. Podpytałam czy rzeczywiście takie dobre, po czym podstępem wyprowadziłam z jego pokoju „Badyl na katowski wór” celem przekonania się czy zasłyszane wybuchy śmiechu związane były z treścią książki.
Flawia ma już swoje zasługi w tropieniu przestępców. Dała się poznać jako nastoletni detektyw mieszkańcom miasteczka, a także prowadzącemu śledztwo policjantowi. Dziewczynka nie lubi przebywać w swoim domu – ojciec wiecznie ślęczy nad kolekcją znaczków pocztowych, starsze siostry zajmują się swoimi sprawami i skutecznie przepędzają najmłodszą Flawię. Matka dziewczynek wiele lat temu zaginęła bez wieści podczas górskiej wyprawy. Najmłodsza z sióstr najchętniej przebywa w laboratorium chemicznym założonym przez przodka w jednym ze skrzydeł rezydencji lub na miejskim cmentarzu, gdzie wyobraża sobie swój pogrzeb.
Na cmentarzu właśnie spotyka dziwną parę – ona to młoda, zapłakana dziewczyna. On – znacznie od niej starszy, utykający na nogę artysta. Flawia nie ma telewizora, więc nie zna programu telewizyjnego, w którym para występuje z teatrzykiem kukiełkowym, lecz pastor doskonale wie jak namówić aktorów na występ w salce parafialnej. W końcu i tak muszą poczekać aż lokalny mechanik naprawi awarię furgonetki, którą podróżują. Podczas przedstawienie dochodzi do nieszczęśliwego wypadku. Na oczach mieszkańców ginie jeden z artystów. Flawia podejrzewa, że ktoś stoi za tą tajemniczą śmiercią. Swoim zwyczajem zaczyna węszyć, podpytywać, pojawiać się w różnych miejscach. Jej informacje bardzo pomogą w rozwiązaniu zagadki, której początek sięga czasów, kiedy Flawii jeszcze nie było na świecie.
Urocza jest ta powieść. Lata 50, niewielkie miasteczko, w którym wszyscy się znają, rezolutna Flawia, która wykorzystuje swoje umiejętności z dziedziny chemii w celach szlachetnych jak i podłych, intrygująca zagadka kryminalna i niezwykła rodzina de Luce sprawiają, że trudno się oderwać od książki. Mimo tego, że jest to powieść dla młodzieży, większość dorosłych (a na pewno ci, którzy wychowali się na Agacie Christie) przeczyta ją z zainteresowaniem. Nie ma tu tego, co drażniło mnie w pierwszej części, akcja rozwija się szybko, Flawia mniej irytuje. Widać, że autor się rozwija i pozostawił to, co najlepsze. Polecam!
A ja czytam dalej – przede mną jeszcze trzy wydane u nas powieści z serii.