Karol jest historykiem sztuki. Jego mentorem jest profesor Badura, który dokonuje ważnego odkrycia. Nieznany dotychczas obraz z prowincjonalnego kościółka rozpoznaje jako dzieło mistrza włoskiego renesansu. Karol próbuje prześledzić losy obrazu i jego drogę z Włoch do Praszowic. Jednak pochłonięty jest pracą naukową tylko do pewnego stopnia, ponieważ jego uwagę koncentruje seksowna i tajemnicza Bibiana, dla której Karol bez żalu rozstaje się ze swoją dotychczasową dziewczyną.
Pewnego dnia środowisko historyków sztuki paraliżuje informacja o kradzieży dzieła z kościoła. W tym samym czasie znika Bibiana, a skąpe informacje o niej, bynajmniej nie ułatwiają policji pracy poszukiwawczej.
Książka dotyka wielu wątków, wszystkich pobieżnie. Autor prawie całą pracę myślową, kojarzenie faktów i wyciąganie wniosków, pozostawia czytelnikowi. Nie jest to takie złe, ale pozostawia małe wrażenie niedosytu i niepewności, czy na pewno wszystkie fakty udało się dobrze połączyć. Uwagę zwraca też nonszalancka narracja – przedstawiająca rzeczywistość w nieco krzywym zwierciadle, niezagłębiająca się w rysy psychologiczne bohaterów. Pierwszoosobowa relacja wcale nie pogłębia i nie analizuje faktów, raczej przemilcza wydarzenia lub też sprawia wrażenie opowieści snutej z perspektywy lat lub wydarzeń, które zwiększyły narratorowi dystans do sprawy.
Nie da się zaprzeczyć, że mimo wszystko książkę czytałam z dużym zaangażowaniem. Mimo tego, że planowałam czytać ją w drodze do pracy, po pierwszej takiej przejażdżce i przeczytaniu kilkunastu stron, książkę wyjęłam z torebki i dokończyłam wieczorem w domu. Cieszę się, że zaopatrzyłam się od razu w pozostałe części kryminalnych przygód Karola.