Biała lwica, Henning Mankell

WAB, 2009

Liczba stron: 478

Po dość długim czasie powróciłam do lubianej przeze mnie serii o Kurcie Wallanderze. Wybrałam „Białą lwicę”, bo wydaje mi się, że jest to chronologicznie najstarsza część cyklu, której jeszcze nie czytałam.

Zaczyna się od wydarzeń sprzed prawie stu lat. W RPA bogaci i wpływowi Burowie zakładają tajne stowarzyszenie, którego celem jest zachowanie dominacji nad czarnymi mieszkańcami kraju. Potem akcja przyspiesza i przenosi się do współczesnej Szwecji. Tutaj dochodzi do potwornej zbrodni – zamordowana zostaje przykładna żona, aktywna w kościele matka i współwłaścicielka firmy pośredniczącej w handlu nieruchomościami. Początkowo, nie mając ciała ani dowodów morderstwa policja zakłada zaginięcie, dość szybko jednak musi zweryfikować swoje założenia. Kobieta została zastrzelona, a jej ciało znalezione w pobliżu niedawno spalonego domu. Okazuje się, że właśnie w nim należy szukać dowodów prowadzących do mordercy.

Krok po kroku, Wallander zbliża się do prawdy. Odkrywa trop prowadzący do przestępczej organizacji szkolącej w Szwecji kandydata na zamachowca – zabójcę najważniejszego z południowoafrykańskich polityków. Szwedzki policjant podejmuje samotną krucjatę, wyłamując się z szeregu i narażając siebie i swoich bliskich na wielkie niebezpieczeństwo. I w zasadzie tu przestałam rozumieć Wallandera – dlaczego tak mu zależało na tym, żeby działać w osamotnieniu i oderwaniu od policji? Przez większość czasu nie miał ku temu żadnego osobistego powodu. Przyznam, że bardzo mnie to irytowało, bo dotychczas postrzegałam faceta jako impulsywnego, skutecznego ale i rozsądnego policjanta. Ta powieść wypaczyła nieco jego obraz.

Dodam jeszcze, że obszerne fragmenty dotyczące sytuacji politycznej i społecznej RPA zupełnie nie pasowały mi do tej książki. Wątki afrykańskie, potężnie rozbudowane i zajmujące jedną trzecią książki, a nie mające większego wpływu na przebieg akcji kryminalnej, wydawały mi się całkowicie zbędne. Tym bardziej, że były wtórne w stosunku do wiedzy, którą posiadam na temat RPA, a którą zaczerpnęłam z innych pozycji. Konkludując, uważam te fragmenty za moralizatorskie i doczepione do książki po to, by oświecić nieoświecone rzesze czytelników kryminałów.

Moja ocena książki jest więc daleka od entuzjastycznej. To dobry kryminał, ale nie tak dobry jak inne części cyklu, które wcześniej czytałam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *