Muza SA, 2014
Liczba stron: 702
1 września wydaje się najbardziej odpowiednią datą na publikację wpisu o bohaterkach powstańczej Warszawy oraz o książce je upamiętniającej. Barbara Wachowicz spisała losy kilkunastu kobiet, których młodość przypadła na najtrudniejszy w historii XX wieku okres dla Polski. Książka podzielona jest na trzy części – otwiera ją tekst o „matce” polskich harcerzy, pani Bytnarowej, następnie autorka pisze o tych, które poległy w Powstaniu, ostatnia część dotyczy kobiet, które przetrwały.
Barbara Wachowicz zebrała bogatą dokumentację, dotarła do zdjęć, które ilustrują tekst, przytoczyła wypowiedzi, fragmenty listów i książek dotyczące opisywanych postaci. Nie skupia się jedynie na okresie powstania i wojny, lecz sięga daleko w przeszłość rodziny i przytacza informacje o rodach z okresu zaborów, powstań narodowych i walk w pierwszej wojnie światowej. Na każdym miejscu akcentuje patriotyczne wychowanie i romantyczne inklinacje bohaterek. A wśród nich znajdziemy znane nazwiska – Krystynę Krahelską, poetkę, która użyczyła twarzy warszawskiej Syrence, córkę Melchiora Wańkowicza, Krystynę, o której sławny ojciec napisał „Ziele na kraterze”, Janinę Janowską i Danutę Szaflarską – obie świetne aktorki. Te mniej znane zwykle miały nie mniej ciekawe życiorysy, wielkie nadzieje na odzyskanie wolności i radość życia płynącą z młodości, pierwszych miłości i przyjaźni.
Przez książkę przewija się wiele wątków i postaci. Wachowicz pisze z dużym rozmachem, w niektórych momentach główna bohaterka schodzi na dalszy plan i oddaje pole chłopakom z Parasola czy innego ugrupowania. Postaci sportretowane przez Aleksandra Kamińskiego w „Kamieniach na szaniec” gęsto zaludniają karty i tego wydawnictwa, więc w pewnym momencie doszłam do wniosku, że tytuł jest tu sprawą umowną. Tym bardziej, że wiele miejsca poświęca się również bardziej współczesnym drużynom harcerskim, które na swoje patronki wybrały sportretowane tu dziewczyny.
To zupełnie inna książka niż „Dziewczyny z Powstania” Anny Herbich. Mam wrażenie, że lepiej odnajdą się w niej osoby starsze lub te, które znają i lubią styl Barbary Wachowicz. Mnie nieco irytowały wycieczki w XIX wiek, częste odniesienia do poetów i twórców epoki romantyzmu, oraz wnikliwe życiorysy osób mniej istotnych – stryjecznych ciotek, pradziadków, którzy wsławili się postawą patriotyczną. Rozumiem, że to nieprzeciętne osoby, ale to raczej materiał na inną opowieść. Wracając jednak do tych, którym poświęcona jest książka – są to niewątpliwie nietuzinkowe kobiety, przedstawicielki tysięcy, które poległy, osoby, którym nie było wszystko jedno. Co do zaprezentowanego tu wyboru właściwie mam tylko jedno zastrzeżenie, ale pewnie i wam wpadnie w oko ta, która nie do końca pasuje.
Czy polecam? Oczywiście, warto mieć, przeczytać, obejrzeć liczne fotografie, poznać te dziewczyny, które miały zostać nieznane, które przeszły przez piekło powstania i powojennego więzienia za swoje ideały. Gwarantuję, że nie raz się wzruszycie.