Bellona, 2012
Liczba stron: 320
George Orwell kojarzy mi się z najbardziej znanymi (i bardzo dobrymi) powieściami – „Rok 1984” i „Folwarkiem zwierzęcym.” Ta książka w niczym ich nie przypomina. Pozbawiona jest elementów fantastycznych i opowiada o prowincjonalnej Anglii u schyłku epoki wiktoriańskiej.
Oglądamy Anglię oczami George’a Bowlinga – centralnej postaci powieści, który wspomina swoje dzieciństwo i młodość, które upłynęły mu w małym miasteczku. Bowling jest mężczyzną korpulentnym, ale zadowolonym ze swojego wyglądu, który pomaga mu w pracy. Ludzie większym zaufaniem obdarzają grubego sprzedawcę, który kojarzy mu się z dobrodusznością. George Bowling generalnie jest zadowolony ze swojego życia, aczkolwiek nie czuje się mocno związany z wiecznie niezadowoloną żoną i męczącymi dziećmi. Praca daje mu jednak pewną satysfakcję, a on nie jest zbyt wymagający i bierze od życia to, co życie mu oferuje.
Jest końcówka lat trzydziestych ubiegłego wieku. Bowling, weteran pierwszej wojny światowej, przeczuwa nieuchronność wojny z Hitlerem, ale nie spodziewa się, że nadejdzie ona tak szybko. Podczas przechadzki po mieście, wzrok mężczyzny pada na jakiś plakat. Napis na nim przywołuje lawinę wspomnień z dzieciństwa. Wkrótce Bowling podejmuje decyzję o tym, aby po ponad dwudziestu latach udać się do swojej rodzinnej miejscowości. I staje się to, o czym każdy z nas wie – nic nie jest już tam takie same.
Podróż – najpierw sentymentalna do czasów sprzed pierwszej wojny to podróż pełna światła. Jak sam narrator przyznaje czasy dzieciństwa kojarzą mu się z nieprzemijającym latem. Podróż prawdziwa okazuje się totalnym fiaskiem – miejsca, do których George wracał w marzeniach nie istnieją, a to, co może być znajome straciło swój charakter.
To powieść bardzo wyciszona i spokojna. Niektórzy mogą powiedzieć, że nawet zbyt spokojna. Niewiele się w niej dzieje. Rzeczywistość poznajemy tylko z jednego punktu widzenia i to punktu widzenia mało wiarygodnego, bo trudno całkowicie zaufać narratorowi znając jego wygodnictwo i pewne ograniczenia intelektualne. Niemniej jednak jest to powieść, którą trudno porzucić, bo roztacza wokół siebie pewną magię związaną z tym jak wspominamy najwcześniejsze lata swojego życia. Ponadto podszyta jest humorem i ironią, co dodaje jej smaczku i pomaga przebrnąć przez strony ciasno wypełnione zwartym tekstem. Czytałam ją przez kilka dni, ale ani przez chwilę nie przyszło mi do głowy żeby ją odłożyć bez poznania zakończenia. Okazuje się bowiem, że Orwell ma naprawdę dużo do przekazania, a jego misja nie kończy się na dwóch najbardziej znanych powieściach.