Broad Peak. Niebo i piekło, Bartek Dobroch & Przemysław Wilczyński

Wydawnictwo Poznańskie, 2014

Liczba stron: 430

Czytelniczo zdobywszy Annapurnę, wybrałam się zimą na Broad Peak. Ten niedostępny szczyt po raz pierwszy został zdobyty zimą przez Polaków w marcu 2013 roku i, jak wiemy, zejście z góry zakończyło się tragedią, o której głośno było w mediach przez wiele miesięcy i której echa powracają również i teraz. „Broad Peak. Niebo i ziemia” przybliża laikom dokonania polskich himalaistów w sposób przekrojowy, nie skupiając się jedynie na tragedii z 2013 roku. Autorzy wychodzą bowiem z założenia, że aby zrozumieć to, co się stało na Broad Peaku, należy mieć pojęcie o złożonych mechanizmach i siłach mających wpływ na ten sport.

Autorzy wnikliwie opisują złotą dekadę himalaizmu, przypadającą na lata osiemdziesiąte oraz próby odbudowania etosu himalaizmu zimowego przez Artura Hajzera i jego Program Polskiego Himalaizmu Zimowego. Taka retrospektywa pomaga spojrzeć na ostatnią tragedię we właściwej skali i z odpowiedniej perspektywy. W książce w obiektywny sposób przedstawia się podobne dokonania jak zdobycie Broad Peaku i towarzyszące im tożsame zachowania, których dopuścili się prący przed siebie polscy Ice Warriors w latach osiemdziesiątych. Smutne, że teraz to oni najgłośniej krzyczeli w mediach o niezachowaniu procedur.

Autorzy nie wartościują, lecz podają przykłady z książek, które wyszły spod pióra polskich wspinaczy, z prasy i telewizji. Te fragmenty mówią same za siebie. Nie pozostawiają jednak wątpliwości co do tego, że rozgłos medialny i wykorzystywanie mediów do bezpardonowych rozgrywek w środowisku himalaistów nie przysłużył się sprawie i zdewaluował piękno tego sportu. Oczywiście nie można winić samych mediów, bo sport i środowisko skompromitowali działacze i wspinacze posługując się prasą i telewizją do moralnie wątpliwych celów – wybielając postępowanie ofiar i demonizując oraz stygmatyzując tych, którzy przeżyli.

Po lekturze tej doskonale napisanej książki czułam się jakbym odkryła nowy kontynent – otworzyły mi się oczy na nieznane lądy, na nigdy niedoznawane emocje. Pozostała też we mnie gorycz i smutek oraz świadomość jak bardzo nieuczciwe jest osądzanie pewnych zachowań z dołu, gdy nie uczestniczy się w wyprawie, nie doświadcza nieuchronnych tarć między uczestnikami, z których każdy ma ogromne ego, i nie bierze się udziału w wyścigu na szczyt. Ja tych emocji nigdy nie zaznałam. Przykre, że doświadczeni himalaiści, którzy nie raz wyszli cało z podobnych sytuacji szafowali oskarżeniami i wysnuwali nieadekwatne wnioski. Ogromnie polecam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.