Liczba stron: 302
Tłumaczenie: Mirosław Śmigielski
Znacie Adriana Mole’a, który w wieku lat 13 i 1/2 pisał swój dziennik? Nick Twisp jest Amerykaninem niemal w tym samym wieku i z podobnymi problemami natury erotycznej oraz przygodami, które pobijają wszelkie dokonania statecznego, angielskiego Mole’a. Twisp ma iście amerykański rozmach!
Największym problemem Nicka Twispa jest brak dziewczyny oraz ciągłe napięcie seksualne. Hormony buzują w jego młodocianym ciele, powodując trądzik i skłaniając go do brawurowych zachowań. W jego domu panuje temperatura bliska wrzenia – mama związała się z kierowcą tira – człowiekiem nieokrzesanym i prostackim. Nick nie umie znaleźć z nim nici porozumienia i marzy o tym, by matka wreszcie przejrzała na oczy. Ojciec wciąż zalega z alimentami, a co gorsza, znalazł sobie dziewczynę tylko o kilka lat starszą od Nicka. Najlepszy przyjaciel chłopaka, Lewus, jest powiernikiem wszystkich jego tajemnic oraz kolejnym frustratem bez pamięci zakochanym w dziewczynie ze szkoły.
Wyjazd na krótkie wakacje z matką i jej kochasiem przyniesie Nickowi wytęsknioną miłość. Nad jeziorem poznaje niezwykle inteligentną i piękną dziewczynę, która okręca go sobie wokół małego palca. Nick jest gotowy na wszystko, na każdy przejaw buntu i niesubordynacji względem oczekiwań rodziców, żeby tylko dostać dowód jej miłości. Na razie dostaje jedynie paskudnego szczeniaka rasy mieszanej, który pała do niego czystą nienawiścią. Czternastoletni Nick wspina się na wyżyny swojego intelektu, by zaimponować dziewczynie i robi wszystko, by ponownie się z nią spotkać. Buntownicza młodość w tytule nie jest hasłem bez pokrycia – Twisp naprawdę bierze sprawy w swoje ręce. Niestety, większość z nich wymyka mu się z rąk i toczy własnym życiem.
To książka nie tylko dla młodzieży, bo i dorosły dobrze się przy niej ubawi i zrelaksuje. Na pewno nie jest to lektura dla dzieci (nie nabierzcie się na kolorową okładkę), ponieważ sceny i nawiązania do erotyki są dość dosadne i częste. Przewrażliwionym na tym punkcie, wzdrygającym się na widok zwrotu „walić konia”, nie polecam. Ci, którym nadużywanie wulgaryzmów i slangu nie przeszkadza, będą zachwyceni bogactwem języka. Mnóstwo w tej książce komizmu, niejednokrotnie wybuchałam śmiechem i wywracałam oczami, gdy bohater dawał się wrobić w kolejne szaleństwo. Trudno oderwać się od przygód Nicka – zachłannej lekturze sprzyjają krótkie rozdziały i coraz bardziej zwariowane przygody bohaterów. Polecam!