Officyna, 2014
Liczba stron: 173
„Candy” jest książką amerykańskich autorów, lecz po raz pierwszy została wydana w Paryżu, który był wówczas mniej purytański niż Stany. Powieść podobno powstała „korespondencyjnie”, jako że autorzy mieszkali w różnych krajach, lecz szybko zyskała miano kultowej, a nawet została uznana za jedną z najseksowniejszych powieści wszech czasów przez magazyn Playboy. Książka jest satyrą na współczesne społeczeństwo. I chociaż ma już swoje lata, to wciąż jest aktualna.
Candy Christian jest niezwykle piękną i pociągającą studentką. Ma jedną wadę – jest okrutnie naiwna. Jej łatwowierność graniczy z głupotą i niejednokrotnie tę granicę przekracza. Dziewczyna we wszystkich budzi erotyczne żądze. Pożądają ją i ogrodnik, i profesor z uczelni, a ona w dobroci swojego serca nie odrzuca ich awansów, lecz daruje im siebie w geście dobroduszności. Candy wielokrotnie podejmuje próby zaaranżowania rozmowy, lecz wszystko nadaremno – mężczyźni pragną jej ciała, najlepiej od razu, nie zważając na miejsce i okoliczności. Oprócz wątku erotycznego, śledzimy historię zaginięcia i odnalezienia ojca głównej bohaterki. Wszystko to napisane lekko, przyjemnie, ze szczyptą absurdu i czarnego humoru.
„Candy” czyta się wyśmienicie. Jak to w satyrze autorzy wyśmiewają się ze wszystkiego i wszystkich. Dostaje się naukowcom, lekarzom, wyzwolonym kobietom, przywódcom duchowym i wielu innym. Opisanym światem rządzi pożądanie, potem długo nie ma nic, a gdzieś na szarym końcu znajdują się inne potrzeby i idee. Przy tym sceny erotyczne są typu soft, raczej prześmiewcze i bardziej mają na celu wywołanie uśmiechu niż podniecenia u czytelnika. „Candy” jest powieścią zaangażowaną, wymierzoną w pewne cechy społeczeństwa, które, przykro mówić, niewiele się zmieniły przez ostatnie 60 lat. Co gorsza, niektóre z nich, na przykład seksizm, jeszcze przybrały na sile.
„Candy” to jednak przede wszystkim fajna, niezobowiązująca lektura, która wywoła u Was uśmiech.