Egmont Polska, 2011
Liczba stron: 117
Carlos Gardel był przedwojennym argentyńskim śpiewakiem. Jego sława wykraczała poza granice państwa. Występował i nagrywał dla wytwórni amerykańskich, znany był również w Europie. Jako pierwszy wykonał tango z tekstem. Wcześniej tango było tylko utworem instrumentalnym. Niewiele wiadomo o jego życiu. Po pierwsze, od tragicznej śmierci Gardela w wypadku lotniczym upłynęło mnóstwo czasu, wybuchła druga wojna światowa, która przyczyniła się do zapomnienia w narodzie. Po drugie, artysta był bardzo powściągliwy i nie dzielił się swoim życiem prywatnym. Do tego stopnia, że nie do końca było wiadomo jakiej jest narodowości – przyznają się do niego Argentyńczycy, Francuzi i Urugwajczycy.
Munoz i Sampayo to twórcy komiksów. Ich interpretacja życia Gardela oparta jest na kilku faktach. Reszta to ich wizja artystyczna. Przedstawiają Buenos Aires lat trzydziestych – miasto wielkie, niepozbawione kontrastów i nierówności społecznych. Miasto zakochane w Carlosie Gardelu i jego pięknym, miękkim głosie. Nic dziwnego, że przywódcy konkurujących ze sobą ruchów chcieli wykorzystać popularność ówczesnego celebryty do własnych celów. Ten jednak w żaden widoczny sposób nie sprzyjał żadnej ze stron.
Wielką zagadką pozostaje także jego stosunek do kobiet i matki, która zdawała się być dla niego całym światem. Autorzy komiksu pokazują przede wszystkim męski świat – gier karcianych, hazardu, wyścigów konnych. Świat wieczorów spędzonych w męskim gronie, które dla Argentyńczyków ważniejsze były od schadzek z kobietami.
Warto przeczytać ten komiks i dać się przenieść do czasów, które minęły. Warto też razem z jego autorami zastanowić się nad kwestią tożsamości narodowej. Debata na ten temat toczy się na kartach komiksu z wielką zaciekłością, na jaką stać tylko fanatyków. Komiks jest czarno-biały. Rysunek nie do końca mi się podoba, szczególnie pod względem klarowności, tym bardziej, że na części obrazków mamy zapisy fragmentów piosenek po hiszpańsku, które takim laikom jak ja nic nie mówią.