„Żyję i śpię wśród książek. W bezsenną noc wyciągam rękę i przebierając palcami zdejmuję z najbliższej półki jakiś tom.
Żyję wśród kilku tysięcy książek, których nie wybierałem, naznosiło je do mojego pokoju życie, ciekawość, podróże, moja profesja, księgarze, a także autorzy, którzy niekiedy zaszczycili mnie tym, że przysyłali najnowsze płody swojego ducha, cztery, pięć na dzień, w nadziei na życzliwą recenzję. Wszystkie te książki stoją wokół mojego łóżka z żądaniem wspartym pełnym pretensji spojrzeniem, a ja, świadom własnej winy, mrugam w zakłopotaniu. Ale życie jest krótkie. Czytam już tylko to, co kocham i po czym czegoś się spodziewam: nauki lub zapomnienia”.
Pod większością tego tekstu mogłabym podpisać się oburącz, ale nie są to moje słowa. I na szczęście mój adres nie jest tak znany, by autorzy zarzucali mnie cotygodniowo aż tyloma „płodami swojego ducha”. To słowa Sandora Maraia, którego zapiski przeczytałam z wielką uwagą i z zachwytem, ale… nic Wam o nich nie napisałam, bo nie umiałam sklecić niczego mądrego i pozbawionego banału. Wynotowałam sobie z książki wiele cytatów, którymi od czasu do czasu będę Was częstować, w nadziei, że dzięki nim sięgniecie po tę książkę. A mowa o:
Sandor Marai
Czytelnik, 2015
Liczba stron: 288
Zamawiam i kupuję jedynie te, które mnie naprawdę interesują, ale jest ich i tak więcej, niż jestem w stanie przeczytać. Odrzucam większość propozycji recenzenckich, a i tak tonę w książkach. Bardzo mnie to smuci, bo wciąż przybywa mi nieprzeczytanych, potencjalnie wspaniałych historii. Już nawet przestałam się pocieszać, że nadrobię na emeryturze, bo im dłużej pracuję, tym dalej mam do emerytury. Z całych sił staram się nie dopuszczać, by książki zdominowały moje życie i wyparły świat rzeczywisty. A nie jest to łatwe z wielu względów. Jako nauczyciel mam do czynienia z książkami, dokształcam się, pracuję z nimi na co dzień. Jako tłumacz, majstruję w nich, przestawiam wyrazy i wygładzam zdania. Jako osoba, której hobby to czytanie, obcuję z nimi w sferze przyjacielskiej.
A jak tam u Was? Ile życia oddajecie książkom? Macie czasem wrażenie, że gdyby im pozwolić, przejęłyby kontrolę nad Waszym mieszkaniem i życiem? Umiecie wybierać spośród nadmiaru ukazujących się co miesiąc książek, a może kusi Was więcej, niż jesteście w stanie przeczytać?