Znak, 2007
Liczba stron: 187
Zbeletryzowana autobiografia autora prezentuje jego najwcześniejsze lata życia, wczesne lata szkolne aż do czasu osiągnięcia wieku 13-14 lat. Kraj pochodzenia Coetzee, Republika Południowej Afryki, w latach czterdziestych ubiegłego wieku była krajem silnie zhierarchizowanym. Na szczycie drabiny społecznej stali Anglicy, następnie Afrykanerzy, czyli biali urodzeni w RPA, następnie Mulaci oraz czarnoskórzy. Podział ten bardzo mocno odciska się na dzieciństwie, a następnie całym życiu autora i bardzo często bywa tematem jego powieści.
Dorastanie w kraju apartheidu wiązało się dla białego człowieka z pewnymi przywilejami, które zawstydzały młodego Johna. Jego sytuacja rodzinna także odbiegała nieco od typowych układów rodzinnych. Matka, która stała na czele rodziny Coetzee postanowiła, iż najważniejsze są dzieci, czyli John oraz jego młodszy brat, na końcu tej hierarchii stał ojciec, prawnik, do pewnego czasu będący pod pantoflem żony, później alkoholik, dłużnik i bankrut. John nie nauczył się żadnego szacunku dla ojca, a jego uczucia do niego można nazwać mianem pogardy i obojętności. Matka natomiast była dla niego tarczą ochronną i opoką, choć John często wstydził się jej wypowiedzi czy dostrzegał braki w jej wykształceniu i rozumowaniu.
Coetzee dokładnie przedstawia obraz szkoły, stosunków rodzinnych oraz wakacji na farmie u rodziny ojca. Farma była dla Johna drugą matką, wielbił każdy metr kwadratowy gospodarstwa, zwierzęta i ludzi tam mieszkających. Wyjazdy wakacyjne były dla niego czasem magicznym i cudownym, dającym mu poczucie przynależności do miejsca i rodziny.
Sytuacja polityczna kraju, szczególnie przejęcie rządów przez skrajnie nacjonalistycznego przywódcę sprawia, iż chłopiec musi uczęszczać do klasy dla Afrykanerów, choć jego angielski jest bez zarzutu, a sam chłopiec chciałby być postrzegany jako Anglik. Zamiłowanie do książek oraz strach przed kompromitacją w szkole sprawiają, iż John zawsze ma najwyższe oceny w klasie. Symulowanie choroby jest dla niego chlebem powszednim – mimo częstych nieobecności w szkole nigdy nie ma zaległości w nauce, a czas spędzony w domu poświęca lekturom.
Coetzee nie idealizuje swojego dzieciństwa. Widzi w nim sielskie obrazki – głównie te związane z pobytem na wsi i ze sportem. Widzi też ciemne strony swojego charakteru – złośliwość w stosunku do rodziców, liczne lęki przed kompromitacją, wiele zahamowań oraz piętno, jakie odcisnęło na nim dzieciństwo spędzone w tak bardzo podzielonym kraju. Im chłopiec był starszy tym bardziej zdawał sobie sprawę z tego, iż jego burskie nazwisko stoi mu na drodze do najlepszych not w szkole, które zarezerwowane są dla tych chłopców, którzy pochwalić się mogą angielską metryką.
Zanurzyłam się w dzieciństwie Coetzee po same uszy, niechętnie żegnałam się z książką. Na szczęście mam w zanadrzu kolejną część jego autobiografii pod tytułem „Młodość”.