Cienie rosną o zmierzchu, Henning Mankell

WAB, 2009

Liczba stron: 188

Joel ma już dwanaście lat. Wciąż nie ma przyjaciela w swoim wieku. Przyjaźni się tylko z Gertrud – kobietą, która w wyniku nieudanej operacji straciła nos oraz z szalonym Simonem, który hoduje w kuchni kury, wymyśla własne zakończenia książek i w bezsenne noce jeździ furgonetką wokół miasta. Tata Joela spotyka się z Sarą, kelnerką w pijalni piwa, ale chłopiec coraz bardziej przychylnie patrzy na ten związek.

Pewnego dnia w drodze ze szkoły Joel wpada pod autobus. Dosłownie. Szczęśliwym trafem autobus zatrzymuje się nad chłopcem, nie robiąc mu żadnej krzywdy. Wszyscy mieszkańcy miasta mówią, że stał się Cud. Joel postanawia uczynić jakiś dobry uczynek, by nie mieć długu wdzięczności u losu, czy też u Boga. Długo zastanawia się, co i dla kogo mógłby zrobić. Wreszcie wpada na pomysł znalezienia męża dla samotnej Gertrud. Wydaje mu się, że jest w stanie doprowadzić do spotkania Gertrud i wybranego dla niej przez Joela młodego mężczyzny. Sam nie wie w jakie tarapaty się wpędzi i jaką gorzką pigułkę przyjdzie mu przełknąć.

Joel jest wciąż dzieckiem, choć już nie tak zagubionym jak w części pierwszej. Tym razem swoje niepowodzenia i gafy, jakie popełnia próbuje przypisać innym. Na przykład to, że wbiegł pod koła autobusu jest według niego winą nieuważnego kierowcy. Jednocześnie chłopiec staje się coraz bardziej zuchwały i pomysłowy. Dzięki przebojowości pozornie nieśmiałego Joela książka aż tryska optymizmem, a przygoda goni przygodę. Wszystko to nie pozbawione jest elementu przestrogi. Joel uczy się, że nie warto ingerować w świat relacji damsko-męskich, bo łatwo jest zranić czyjeś uczucia i w rezultacie przynieść więcej szkody niż pożytku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.