Wydawnictwo Otwarte: 2011
Liczba stron: 395
„Crescendo” zaczyna się… i zaczyna. Pierwsze sto stron to opisy sielankowych spotkań zakochanych – Nory i Patcha oraz kolejnych kłopotów z Marcie Millar. Przyznam, że wstęp był dla mnie mało ciekawy. Prawdziwa akcja zaczyna się później, kiedy to Nora zrywa z Patchem. Robi to ze względu na urażoną dumę oraz by chronić ukochanego, swojego anioła stróża, dla którego intymne kontakty z Norą stały się niebezpieczne. Anioł stóż nie może zakochać się w osobie, którą chroni. Jednak nastolatka cierpi widząc Patcha w towarzystwie Marci – jej największej przeciwniczki.
Do Coldwater przeprowadza się Scott, znajomy z dzieciństwa. Nora wdaje się we flirt, by zranić Patcha. Ten natomiast nieustannie próbuje chronić dziewczynę oraz przekazywać jej istotne informacje. Skoro nie może się z nią spotykać pojawia się w jej snach. Nora postanawia dowiedzieć się więcej o śmierci ojca, ponieważ coraz więcej faktów wskazuje na to, że zginął, bo w jakiś sposób związany był z Nefilami lub aniołami. Czy w takiej sytuacji Nora może ufać Patchowi?
Nora staje się coraz bardziej niegrzeczną dziewczynką. Z kujonki przeradza się w imprezowiczkę, praktycznie każdy wieczór spędza poza domem. Motorem jej działań jest prywatne śledztwo – chce dowiedzieć się czegoś o związku Marci z Patchem, odkryć jakie tajemnice skrywa Scott, potwierdzić swoje przypuszczenia odnośnie strzelaniny, w której zginął jej tata. Nieźle wychodzi jej zakradanie się do cudzych pokoi, wyskakiwanie oknem, podawanie nieprawdziwych informacji. Wspiera ją wierna Vee, która od niedawna swój czas dzieli między Norę a Rixona, z którym poznał ją Patch. Vee jednak w dalszym ciągu nie ma pojęcia o Nefilach, aniołach i ich powiązaniach z Norą.
Autorka wyjawia pewne fakty, kolejne tajemnice wskazują na to, iż będzie kontynuacja powieści. Tym bardziej, że książka kończy się w bardzo dramatycznym momencie. Tak, jak napisałam w komentarzu pod poprzednią notką, czytając książki kierowane do młodzieży nastawiam swój wewnętrzny radar na mniejszą czułość niż w przypadku czytania powieści kierowanych do czytelnika o wyrobionym guście literackim. Jestem jednak wyczulona na tak zwane przynudzanie – oprócz początku książki, o którym już pisałam, nie znalazłam w powieści fragmentu, w którym mogłabym się nudzić. Ale liczne opisy snów Nory uważam za irytujące, w snach, do których dostaje się Patch wyjaśniane są kolejne wątki. Taki zabieg ze strony autorki można potraktować jako pójście na łatwiznę.
Dzięki dynamice, połączeniu wątków miłości, przyjaźni, tajemnicy morderstwa, z elementami nadprzyrodzonymi, książka naprawdę może się podobać nastolatkom.