„Można powiedzieć, że tym, czym cmentarze są dla żywych ludzi, muzea są dla żywej sztuki: przechowalniami obiektów już nieożywionych. (…) W muzeum, jak i na cmentarzu nie rozmawia się głośno ani się na głos nie śmieje czy płacze, nie je się i nie pije, nie biega się, nie dotyka obiektów, które są powodem odwiedzin.”
Zygmunt Bauman – Między chwilą a pięknem
Lubię chodzić po muzeach, podoba mi się cisza tam panująca, odizolowanie od zgiełku, lubię też obserwować ludzi zwiedzających muzea. Najgorzej ze wszystkich znanych mi muzeów wspominam Luwr, bo w jego przypadku nie sprawdza się żadne z powyższych stwierdzeń. Eksponaty trzeba tam oglądać ponad głowami innych, uchylać się przed migawkami aparatów i łokciami przepychających się. Nie ma mowy o skupieniu się w ciągłych nawoływaniach przewodników, marudzeniu znudzonych i strudzonych dzieci. Zwiedzanie Luwru to ciężka robota…
Porównanie Baumana z początku zaszokowało mnie, i choć nie do końca zgadzam się z jego stwierdzeniem, postanowiłam podzielić się tym cytatem, by dowiedzieć się jakie jest wasze zdanie na ten temat. Czy sztuka zamknięta w muzeach jest sztuką żywą, czy tylko eksponatami odstawionymi do lamusa?