Gorzki, nieoptymistyczny a może nawet lekko depresyjny. Czyli taki jak ksiażka, z której pochodzi. Książka, którą albo się kocha, albo nie cierpi. Na blogach była podsumowana jako genialna i jako gniot. Jeśli ktoś jeszcze nie czytał, to zachęcam do tego, by wyrobić sobie własne zdanie.
I oto on:
„(…) miłość ludzi, których nie kochamy, pozostaje na powierzchni naszych wspomnień i szybko stamtąd wyparowuje.”
Mowa o „Samotności liczb pierwszych” Paolo Giordano