Czarne gwiazdy, Ryszard Kapuściński

Czarne gwiazdy, Ryszard Kapuściński

Agora, 2013

Liczba stron: 205

Zanim jeszcze książka wpadła mi w ręce, zastanawiałam się czy są to jakieś nowe, w sensie odnalezione w szufladzie, teksty Kapuścińskiego. Okazało się, że „Czarne gwiazdy” są wznowieniem wydanego przed 50 laty przez Czytelnika zbioru siedemnastu reportaży z Ghany i Kongo o pierwszych miesiącach wyzwalania się spod rządów białych, czyli dekolonizacji.

Na przełomie lat 50 i 60 Kapuściński nie miał jeszcze zbyt dużego doświadczenia w temacie afrykańskim, a mimo tego zdołał wychwycić sprawy, które nie utraciły za wiele ze swojej świeżości. Chwilami reporter sięga po środki językowe i stylistyczne, które uwypuklają różne bolączki kontynentu. Czasem brakuje obowiązującej obecnie poprawności politycznej, co przede wszystkim widoczne jest w reportażach o wspólnym tytule „Kolon”, w których opisuje zachowanie białych w koloniach. Popada w dużą przesadę wrzucając wszystkich do jednego worka, ale wychwytuje charakterystyczne cechy białego „pana” na włościach w Afryce.

Sporo miejsca poświęca również ważnym postaciom sceny politycznej oraz rozbiciu politycznemu państw afrykańskich. Omawia różne style dochodzenia do władzy i jej sprawowania, a także pokazuje wewnętrzne rozbicie krajów. To, co pisze jest niezmiennie ciekawe i żywe. Czytelnik dostrzega, że choć opisywane wydarzenia dawno się zdezaktualizowały, to ogólna wymowa reportaży oraz akcent został położony na takie cechy Afryki, które łatwo dostrzec i teraz.

Uwagę zwraca to, że styl Kapuścińskiego już na początku jego pracy dziennikarskiej wyróżniał się klarownością, a autor spostrzegawczością i umiejętnością selekcji informacji. Smutna refleksja wynikająca z porównania tych reportaży z bardziej współczesnymi książkami o Afryce jest taka, że niewiele państw umiało się podnieść i wykorzystać szanse jakie otworzyły się przed nimi po dekolonizacji.

Książka jest bogato ilustrowana czarno-białymi ilustracjami ludzi i miejsc opisywanych w książce oraz opatrzona posłowiem Bogumiła Jewsiewickiego, który odpowiada na pytania: czy warto wracać do tych reportaży i czy są one jeszcze aktualne?

W skrócie powiem, że warto!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *