Liczba stron: 360
Ostatni, trzeci tom o starożytnym „detektywie” Leocharesie nie przyniósł ani grama rozczarowania. Wypada o niebo lepiej niż „Morze Niegościnne”, które poznałam wcześniej. Jest tu wszystko, co trzeba, a najważniejsze, że nie ma tego, co przeszkadza – czyli tak jak w poprzedniej części nachalnie doklejonych scen erotycznych.
Żyjący w V w. p.n.e. Leochares jest już niemłody. Źle układa mu się z żoną, a pieniądze, które zarobił podczas poprzedniego śledztwa, wydał na przeprowadzkę i założenie warsztatu złotniczego. Teraz jest bankrutem i człowiekiem przegranym. Jednak los mu ponownie sprzyja. Zostaje wynajęty przez etruskiego księcia do przeprowadzenia śledztwa w sprawie morderstwa popełnionego na władcy Veii. Nic jednak nie idzie tak, jakby Leochares chciał, a co gorsza od pierwszego dnia ktoś źle mu życzy i rzuca na niego klątwy. Przyłapany na gorącym uczynku pomocnik mordercy woli zginąć niż zdradzić, więc Leochares musi mozolnie badać ślady i poszlaki, by dociec prawdy o ostatnich dniach życia etruskiego króla.
Akcja tocząca się w starożytności przerywana jest migawkami ze współczesnego „śledztwa” prowadzonego przez archeologów, którzy badają szkielet „Uomo Misterioso” – tajemniczego człowieka z piątego wieku przed naszą erą, którego nietypowy grób znaleziono podczas niedawnych wykopalisk. Dwie równolegle odkrywane tajemnice prowadzą do jednego zabójcy, którego może zidentyfikować tylko czytelnik tej książki.
To bardzo udana, trzymająca w napięciu, gorzko-zabawna powieść kryminalno-historyczna. Znane historykom fakty z życia Etrusków zostały wplecione w treść, więc książka nie razi nadmiernym dydaktyzmem, choć jest przesycona wiadomościami w pogranicza historii i archeologii. Jedyne, co mi podpadło, to fakt, iż doktorantka na wydziale archeologii nie zna podstawowych zwrotów anatomicznych związanych z badaniem kości czaszki. Jeśli tak jest naprawdę, to śmiem przypuszczać, że dyplom magistra zdobywa się obecnie łatwiej, milej i przyjemniej niż kartę rowerową. To spostrzeżenie na marginesie akcji książki nie rzutuje na moją ocenę powieści. Piątka dla Szamałka, a ja zapisuję sobie, żeby koniecznie przeczytać ten tom serii, który wcześniej mi umknął.
Nie wiem, czy to kwestia nieoczytania w temacie, subiektywnych odzuć czy obu jednocześnie, ale czasy antyczne jakoś nie przemawiają do mnie jako czas akcji. Jeszcze powieści historyczne lub inne „Ja, Klaudiusze”, ale reszta nie ciągnie mnie zupełnie. Może gdybym się przemógł i trafił na coś naprawdę dobrego?
Koniecznie przeczytaj pierwszą część! Jest świetna i mimo że cykl się bardzo interesująco rozwija, „Kiedy Atena odwraca wzrok” to jednak moja ulubiona 🙂
Mam już na czytniku 🙂