Droga, Cormac McCarthy

Wydawnictwo Literackie, 2008

Liczba stron: 267

Apokaliptyczna wizja ginącego świata wykreowana przez Cormaca McCarthy’ego głęboko zapada w pamięć. Świat spowity popiołem, zrujnowane domy, zanieczyszczone wody, brak światła, chłód, opady deszczu i śniegu oraz wszechobecny głód i strach towarzyszą wędrującym na południe dwóm bohaterom książki. Nie ma jednak gorszego strachu niż ten przed nielicznymi błąkającymi się po krainie ludźmi.

Powieść drogi, którą prezentuje autor może być odczytywana na wiele sposobów – jako dosłowna wizja świata zrujnowanego nieokreśloną klęską lub jako przypowieść o ludziach niosących w sobie dobro. Wędrujący w mozole ojciec i syn przemieszczają się na południe, by tam przetrwać najgorsze chłody. Wędrówka przez zgliszcza świata jest niezwykle trudna. Doskwiera im brak pożywienia, nieliczne domy są zupełnie splądrowane, wyniszcza ich chłód, trudy podróży, samotność, niknąca wiara w dobro człowieka. Nieliczni ludzie których spotykają na swojej drodze z ludźmi mają niewiele wspólnego. Kanibalizm, okrucieństwo, przemoc stały się normą w świecie bez norm. Ojciec próbuje chronić dziecko przed okrucieństwem świata, choć obrazy, które dostają się pod powieki chłopca pozostają tam na zawsze. Chłopiec wciąż wierzy jednak, że ludzie mogą być dobrzy, i że wędrując na pewno takich spotkają.

Wybory, jakich ojciec i syn muszą dokonywać każdego dnia, są wyborami ostatecznymi. By chronić dziecko od śmierci z rąk kanibali ojciec gotów jest pociągnąć za spust rewolweru, a chłopiec sam wie w jaki sposób użyć broni w razie niebezpieczeństwa. Drobne sukcesy – znalezione jedzenie czy świeża woda, nie zawsze są powodem do radości – mężczyzna ma świadomość, że przedłużają one ich agonię.

Do przeczytania tej smutnej książki zostałam sprowokowana przez debiutującego na polskim rynku Marka Dryjera, który swoją powieścią „Droga ślepców” (o niej wkrótce) nawiązuje w bezpośredni sposób do „Drogi” Cormaca McCarthy’ego. Obie powieści przeczytałam ze ściśniętym gardłem, bo świat w nich przedstawiony wydaje się być przerażająco realny. Gorzki smak, jaki pozostaje po przeczytaniu „Drogi” nie tak łatwo zmyć łykiem coli, kiedy przypomni się jakim rarytasem dla dziecka była cudem ocalona puszka tego napoju. Po lekturze książki trudno patrzeć na świat z nadzieją. Chociaż lepszym rozwiązaniem wydaje się być podejście optymistyczne, czyli podziwianie jego piękna i sycenie oczu kolorami, blaskiem słońca i codziennymi scenkami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *