Wydawnictwo Literackie, 2017
Liczba stron: 68
Tłumaczenie: Wojciech Mann
Jak wiemy z pierwszego tomu, Amelia Bedelia, pomoc domowa u państwa Rogersów każde polecenie traktuje dosłownie. Zamiast pomagać, przysparza szkód, kłopotów i bałaganu. Przed zwolnieniem z posady ratuje ją tylko jedno – piecze doskonałe ciasta.
Pani Rogers jest bardzo podekscytowana przyjazdem dawno niewidzianej ciotki Myry. Zależy jej na tym, by wszystko było zapięte na ostatni guzik – stroje nieskazitelne, mieszkanie pachnące czystością i udekorowane świeżymi kwiatami, jedzenie rozpływające się w ustach. Niestety, Amelia znowu traktuje każde polecenie zbyt dosłownie i wszystko zmierza ku katastrofie. Zaczyna się od drobiazgów – poproszona o rozdzielenie jajek, Amelia rozkłada je z dala od siebie po różnych szafkach. Kończy na… musicie sami się przekonać do jakiej demolki zdolna jest ta pomoc domowa, żeby… zadowolić swoich pracodawców.
Liczba stron: 68
Tłumaczenie: Wojciech Mann
Gdy kolejny raz upiekło się (dosłownie!) Amelii Bedelii, tym razem na pomoc w przygotowaniu przyjęcia niespodzianki z okazji zaręczyn panny Almy przybywa kuzyn państwa Rogersów. Okazuje się, że jest tak samo (nie)rozgarnięty jak gosposia. Pani Rogers zaprasza na herbatkę swoje koleżanki, które zamierzają obsypać pannę Almę prezentami i oblać jej zaręczyny. Tak, Amelia z wężem ogrodowym na okładce to nie przypadek – znowu niczego nie zrozumiała.
Gosposia ma długą listę zadań do wykonania przed przybyciem gości – musi przelecieć żelazkiem obrus, obłożyć świeże ryby lodem i zająć się ciętymi kwiatami. Przyjęcie skończyłoby się totalną katastrofą, gdyby nie poczucie humoru panny Almy, która nie gniewała się o zniszczony strój ani mrożone ryby z lodami czekoladowymi. Ciekawe jak długo jeszcze głupie postępowanie Amelii będzie uchodziło płazem?
To książki dla dzieci stawiających pierwsze kroki w samodzielnym czytaniu. Myślę, że to, co mnie irytuje w tej postaci (całkowity brak refleksji, bezmyślność i naiwność) dla dzieci może być wielką zaletą. Fajnie jest pośmiać się z gapowatej osoby dorosłej, którą przerastają nawet najprostsze zadania. Poza tym, książka ma niepodważalny atut – rozwija wiedzę o języku. Dla pełnego zrozumienia postępowania Amelii dziecko musi rozpoznać grę słów polegającą na dwuznaczności wyrażeń. Warto!
Mann podjął się niezwykle trudnej sztuki. Mamy Amelię po angielsku, córka czyta po kolei 🙂