Dzień z Maratonem Czytania – relacja

Dołączyć można na Facebooku (KLIK) lub na innych portalach społecznościowych, tagując swoje wpisy #maratonczytania

Moja relacja:

Po 24 godzinach:

Wczoraj po 19:00 poczytałam jeszcze „Dwóch braci”. Doszłam do strony 353. To bardzo piękna książka i już teraz, 150 stron przed końcem, polecam ją Waszej uwadze. Wieczorem czas mi tak szybko upływał, że sądziłam, iż to będzie koniec mojego czytania. Koło północy wzięłam jeszcze do ręki najcieńszą z przygotowanych książek z zamiarem przeczytania 1-2 rozdziałów. Okazało się jednak, że „Burdubasta” jest tak fajnie napisana, że ani się obejrzałam, a już był koniec. Zanim zasnęłam, jak zwykle, przeczytałam jeszcze parę stron w łóżku – wczoraj padło na  „Test Marshmallow” – zanim zamknęły mi się oczy około drugiej udało się przeczytać jakieś 2 rozdziały. 2:00 to moja normalna pora chodzenia spać, więc nie poświęcałam się szczególnie w imię Maratonu.

Ostatecznie przeczytałam 2 książki (Zew lodu i Burdabasta) + ok. 100 stron „Dwóch braci” + 2 rozdziały „Testu Marshmallow”. To był bardzo udany dzień nie tylko ze względu na czytanie.

Więcej znajdziecie na moim instagramie – mój nick to agaczyta.

Godzina 19:00

Około 15:00 skończyłam czytać „Zew lodu” – 209 stron. Potem pooglądałam Wasze zdjęcia, poczytałam relacje, zajrzałam na twitter, instagram i na facebooka. Ucieszyłam się, że jest nas tak wielu 🙂 Następnie postanowiłam skorzystać z pierwszego tak ciepłego dnia w tym roku. Zabrałam czytnik, picie, okulary słoneczne i męża. Mąż poszedł zrobić zakupy, a ja zostałam na ławce przy placu zabaw. Było trochę głośno, ale na szczęście miałam ze sobą słuchawki. Na ławce czytałam „Dwóch braci”. Co prawda rano na stosiku pokazałam polskie wydanie papierowe, ale na spacer zabrałam oryginalne na Kindle’u. Przeczytałam jakieś 30 stron. Bardzo mi się podoba ta książka, ale czytam ją powoli – chyba podświadomie nie chcę poznać końca tej historii, której początki sięgają 1920 roku, gdy w Berlinie na świat przyszło dwóch chłopców.

Jak u Was? Przyjemnie spędzacie ten dzień?

Na zdjęciu „Dwaj bracia” strona 302.

Cdn.

Godzina 13:00

Zaczęłam czytanie przy śniadaniu (które sama sobie zrobiłam). Na pierwszy ognień wzięłam „Zew lodu”. Dobrze i szybko się czyta. Wydawało mi się, że jeszcze dużo stron do końca, ale na ostatnich kilkudziesięciu stronach są zdjęcia, więc wygląda na to, że niedługo skończę tę opowieść o zimowych podejściach na ośmiotysięczniki. Podoba mi się przekaz tej relacji – „Umiejętność rezygnacji nie jest cechą nieudaczników, tylko mistrzów – zarówno w Alpach, jak i Himalajach, na ulicach czy w dyskotekach. Scenariusz mojego życia piszę sam, nie może on być kopią ani powtórzeniem życia innych osób.”

Śniadanie w łóżku z książką 🙂

W menu owsianka z kaszą jaglaną, miodem i nasionami chia. Czarna kawa bez cukru. „Zew lodu” Simone Moro. W tej chwili jestem na stronie 143.

Cdn.

Godzina 10:00

Zaczęłam nieco po 10 rano. Najpierw obeszłam mieszkanie i pozbierałam książki, które chcę dziś poczytać (nie przeczytać, bo aż takiego tempa i samozaparcia nie mam). Postanowiłam wziąć w pierwszej kolejności te, które już zaczęłam, czyli: „Test Marshmallow” (jestem na 149 stronie) oraz „Dwaj bracia” (strona 265). W nocy zaczęłam czytać książkę wspinacza Simone Moro pt: „Zew lodu” o zimowych wejściach na najwyższe szczyty na ziemi (rano byłam na 39 stronie). Ponadto przygotowałam sobie jedną cienką i prawdopodobnie zabawną książkę – „Burdubasta albo skapcaniały osioł, czyli łacina dla snobów” (łaciny się uczyłam przez kilka lat). Tę pozycję wybrałam na wypadek, gdybym potrzebowała zastrzyku motywacji. Dołożyłam również egzemplarz przedpremierowy „Pura Vida”. Może uda się choć zacząć czytanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *