Dziewczyny, których pożądał, Jonathan Nasaw

Replika, 2011

Liczba stron: 420

Dawno nie czytałam tak dobrego thrillera. Co tam dobrego – bardzo dobrego! Od początku do końca naładowanego emocjami, zaskakującymi rozwiązaniami i podszytego potężną dawką lęku. W trakcie lektury wielokrotnie przyszło mi do głowy, że miotają mną emocje, których nie przeżywałam od wielu lat – od czasów, gdy czytałam Deavera i jego wyśmienite książki z początków pisarskiej kariery. Skoro już wspomniałam, że Nasaw pisze równie wciągająco jak Deaver, to dodam jeszcze, że u Nasaw fabuła jest znacznie bardziej brutalna, a przez to straszniejsza.

Policja w trakcie przypadkowej kontroli drogowej ujęła mężczyznę, który na przednim siedzeniu wiózł „świeżo wypatroszoną” nastolatkę. Pender, agent FBI, stojący jedną nogą na emeryturze, przegląda wszelkie doniesienia ze wszystkich stanów, ponieważ od wielu lat nieskutecznie tropi wielokrotnego porywacza i domniemanego mordercę, którego ofiarami padają blondynki o kolorze włosów określanym jako truskawkowy blond – czyli jasny rudy. Jak się okazuje martwa dziewczyna w samochodzie niezidentyfikowanego przestępcy miała włosy w tym właśnie kolorze. Pender wsiada w samolot, by zdobyć więcej informacji i ewentualnie wydusić z zatrzymnaego zeznania na temat poprzednich zbrodni.

Jednak morderca nie jest łatwym przeciwnikiem – nie podał nawet nazwiska. Przysłanej przez władze stanowe psycholog Irenie Cogan kazał nazywać się Max. Ta jednak dość szybko odkrywa, że Max ma osobowość wielokrotną i, co niezwykłe, dość płynnie steruje pojawianiem się pozostałych osobowości, wykorzystując je do różnych celów – uwodzenia, zapamiętywania, wzbudzania litości, wykonywania zadań praktycznych, w końcu do mordowania. Niestety, Maxowi udaje się zbiec z aresztu. Co gorsza uprowadza Irene Cogan w sobie wiadomym celu i w sobie wiadome miejsce. Jego tropem rusza Pender stawiając na szali całą swoją karierę i przyszłą emeryturę.

Fabuła, którą schematycznie opisałam powyżej, nie odzwierciedla emocji, jakie targają czytelnikiem w trakcie lektury. Bałam się czytać o okropieństwach, które podpowiadała Maxowi jego chora wyobraźnia – w końcu czytałam tylko wtedy, gdy nie byłam sama w pokoju… Do ostatniej strony powieść trzyma za gardło.

W Polsce wydana została jedna książka tego autora, ale co ciekawe, jest to pierwsza z pięciu części z agentem Penderem. Kiedy będą następne? Polecam wszystkim miłośnikom dobrych thrillerów. Na pewno się na niej nie zawiedziecie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *