Znak, 2011
Liczba stron: 300
Jedenaście kobiet, jedenaście historii. Jedenaście wzruszeń, a emocji bez liku. Każda z pań, która opowiada Łukaszowi Modelskiemu o swoich losach wojennych, przed wybuchem drugiej wojny światowej wkraczała dopiero w dorosłe życie – najmłodsza miała 14 lat, te najstarsze około dwudziestu. Ich przeżycia są w pewnym sensie podobne. Każda z nich działała w podziemiu, miała kontakt ze strukturami AK i cierpiała represje po wojnie. Z drugiej strony, można powiedzieć, że każda historia jest inna, wyróżnia się spośród pozostałych.
Nie przytoczę nazwisk bohaterskich dziewczyn, no nie one są tu istotne – kto ciekawy sam przeczyta i pokocha tę książkę. Powiem o ich czynach, bo to one wzbudziły mój zachwyt i podziw. Przecież ja wychowałam się na literaturze powstańczo-wojennej – pod koniec podstawówki zaczytywałam się w powieściach o wojnie, których tytułów teraz już nie przytoczę. Zapamiętałam tylko czytaną trochę później znaną książkę „Kolumbowie rocznik 20”.
Dziewczyny wojenne były łączniczkami, sanitariuszkami, szpiegami, lotnikami, ale nie tylko. Czasem pod podłogą ukrywały Żydów lub dowództwo AK, zajmowały się podkładaniem min, rozbrajaniem ładunków, opalaniem małych żydowskich dzieci, których wygląd zdradzał, że nigdy nie przebywają na słońcu. Niektóre z nich brały udział w powstaniu warszawskim, a za swoje bohaterstwo zostały awansowane do rangi oficerskiej i odznaczone orderami. Niektóre działały w partyzantce na wschodnich rubieżach Polski – mieszkały w ziemiankach, roznosiły rozkazy, walczyły ramię w ramię z mężczyznami.
Bycie dziewczyną czasem ułatwiało im działalność, ale bardziej przydawały się pewność siebie, spryt, inteligencja, umiejętność zachowania zimnej krwi w każdej sytuacji. Poniewierane przez okupantów – hitlerowców i bolszewików przeżyły przesłuchania i więzienia. Jedna z nich przetrwała kilkanaście lat w gułagu. Jednak Polska Ludowa zgotowała im znacznie gorszy los – prześladowania, więzienia, tortury, pokazowe procesy, na których wymierzano kary za pełną poświęcenia służbę wojennej Polsce w szeregach Armii Krajowej.
To we mnie budzi największy wstręt i bunt. Jak mogę jeszcze jakoś zrozumieć okrucieństwo Niemców i Rosjan w czasie działań wojennych, tak za nic nie potrafię pojąć mechanizmów działania PRL. Chociaż minęło tak wiele lat od tamtych wydarzeń i żołnierze AK zostali zrehabilitowani na początku lat dziewięćdziesiątych, wciąż czuję wstyd za lata PRLu i krzywdy jakie wyrządzono bohaterom, bez których być możne nie byłoby wolnej Polski. Tym bardziej, że straconym żołnierzom i ich rodzinom rehabilitacja na niewiele się przyda.
Czytajcie i wzruszajcie się. Podziwiajcie siłę ducha tych młodych dziewczyn, które nie obawiały się postawić wszystkiego na jedną kartę. Książka w tym tygodniu pojawi się w księgarniach. Nie przegapcie!