Liczba stron: 223
Cezary Łazarewicz przygląda się sprawie polskiego seryjnego mordercy, który działał w latach powojennych (być może również wcześniej, lecz nie zdołano mu udowodnić zbrodniczej działalności w czasie wojny) i stał się sensacją w latach 50.
Mazurkiewicz był człowiekiem zamożnym – już wtedy był właścicielem samochodu osobowego. Ubierał się modnie, wyróżniał elegancją i manierami. Dla sąsiadów był uczynny, cenili go i szanowali. Nikomu nie przyszło do głowy, żeby powiązać z nim zaginięcie dwóch sąsiadek. Mazurkiewicz nigdzie nie pracował na stałe, lecz obracał dużymi sumami pieniędzy – zajmował się skupem i sprzedażą dewiz, drogocennych przedmiotów, towarów z importu. Jego działalność byłą w dużej mierze nielegalna, lecz on był bezkarny. Ochronę zapewniały mu koneksje oraz… plotka jakoby był oficerem SB.
Gdy jedna z jego ofiar uszła z życiem mimo postrzału w tył głowy, wyszły na jaw inne sprawy, którym wcześniej dosłownie ukręcono łeb. W pewnym momencie nie mogły mu pomóc żadne znajomości, zwłaszcza wtedy, gdy odnaleziono ciała jego ofiar.
Autor na podstawie akt i reportaży z gazet rekonstruuje działalność i motywacje przestępcy oraz opisuje jego zachowanie na ławie oskarżonych. Próbuje, w miarę ograniczonych możliwości, pokazać Mazurkiewicza jako męża i sąsiada. Człowiek ten nie jawi się jako psychopatyczny morderca zabijający dla przyjemności, lecz jako cyniczny materialista, który wykorzystuje każdą okazję na wzbogacenie się oraz garściami czerpie z możliwości ukrycia swojej działalności w chaotycznych realiach powojennej Polski.
Bardzo ciekawy reportaż przybliżający działalność milicji obywatelskiej (a raczej jej bierność) oraz zastraszone społeczeństwo, które boi się rzucić podejrzenia na kogoś, o kim mówiło się, że był współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Mocne i prawdziwe.