Fado, Andrzej Stasiuk

Wydawnictwo Czarne, 2006

Liczba stron: 169

Fado to portugalska melancholijna, nastrojowa pieśń. „Fado” Stasiuka to melancholijne opowieści, migawki życia i wspomnień, opowiadane jakby od niechcenia, trochę szeptem, intymnie i sielsko. Nie wiem czy wybrałam odpowiednią książkę na pierwszy kontakt z tym autorem. Nie mam pojęcia czy ta pozycja jest typową próbką twórczości Stasiuka. Przyznam, że przez pewien czas wahałam się cz czytać dalej, ale po około 40 stronie udało mi się wpasować w tempo opowieści i czytanie poszło mi gładko.

„Fado” to dość osobiste zapiski i uwagi o świecie otaczającym autora oraz o postrzeganiu przez niego ludzi i zjawisk. W pierwszej połowie książki większość tekstów dotyczy najbliższych mu okolic – Beskidu Niskiego oraz Bałkanów, do których autor ma duży sentyment. Portretuje wsie, mieszkańców, rzucające się w oczy kontrasty oraz cygańskie tabory, które wielokrotnie napotykał w południowej części Europy. W drugiej połowie książki autor skłania się ku rzeczom nam (mnie) bliższym – wspomina o komercjalizowaniu i szarganiu w tysięcznych pomnikach osoby Papieża Polaka, opowiada o czasach swojej młodości i dzieciństwa w Warszawie, egzotycznych wówczas wakacjach na wsi oraz swojej dorastającej córce, której powoli już nie ogarnia.

Melancholia to hasło przewodnie tego zbioru, dlatego trzeba wejść w inny, niespieszny rytm opowieści, by móc ich w pełni posmakować. Stasiuk bierze pod lupę pewne zjawiska, pochyla się nad przedmiotami, gloryfikuje wspomnienia, odrzucając przy tym przyszłość. Żyje minionymi wydarzeniami i smakuje chwilę bieżącą – przyszłością głowy sobie nie zawraca, skoro i tak pozostaje ona nieprzewidywalna.

Książka rozbudziła moją ciekawość – przyniosłam z biblioteki kolejną pozycję tego autora, choć wciąż jeszcze nie ważyłam się tknąć nagrodzonej Nike w 2005r. „Jadąc do Babadag”. Tę przyjemność odkładam na czas, gdy lepiej poznam styl Stasiuka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.