Fotografowie Warszawy – Karol Beyer 1818-1877, Danuta Jackiewicz

Dom Spotkań z Historią, Muzeum Narodowe w Warszawie, 2012

Liczba stron: 136

Karol Beyer – pierwszy warszawski fotoreporter.

Zacznę pół żartem, pół serio.

Gdy dzisiejszy nastolatek ogląda fotografię skomponowaną w oryginalny sposób zupełnie inną niż to co widział do tej pory, puentuje to jednym słowem – fotoszop! Taki młody człowiek będąc w księgarni w dziale z fotografią widzi  tytuły typu: magia fotoszopa, potęga fotoszopa, biblia fotoszopa, mistrzowie fotoszopa, i miliony innych epitetów wysławiających pod niebiosa te czy inne programy graficzne. Jakże taki młody człowiek może się rozczarować, gdy dowie się, że Karol Beyer też miał fotoszopa, a raczej kilku fotoszopów!?

Tak, tak, to nie żart! Poza retuszerami zatrudniał także artystów malarzy, którzy koloryzowali fotografie – jednym z nich był Juliusz Kossak. Co za paleta barw! Prawdziwym szokiem dla obytego w cyfrowej technologii nastolatka może okazać się fakt, że astrofotografia narodziła się na długo przed założeniem NASA, a makrofotografia, czy zdjęcia panoramiczne zaimplementowane  w cyfrówkach czy nawet smartfonach to żadna nowość.

Fotografowie Warszawy to pomysł Domu Spotkań z Historią na serię albumów mistrzów fotografii ukazujących losy stolicy na przestrzeni XIX i XX w. Pierwszy tom poświęcony jest Karolowi Beyerowi, którego biografia spisana jest szczegółowo, ale krótko.

Zanim został fotografem, Beyer był już zagorzałym numizmatykiem i na tym polu także zyskał uznanie. W 1845  założył w stolicy pierwszy, profesjonalny zakład dagerotypowy, który potem przekształcił w zakład fotograficzny. Chciał jak najszerzej wykorzystać możliwości jakie dawała mu nowa technologia, dlatego od samego początku utrwalał architekturę, pejzaże czy wydarzenia w stolicy. Nie ograniczał się jedynie do pracy w atelier.

Beyer rozwijał swoją wiedzę i inwestował w swój zakład zatrudniając pracowników. Jego znaczenie jako fotografa rosło. Osiągnął też sukces finansowy, choć nie na tyle duży, aby własnym sumptem wydawać swoje albumy. Niestety, z zagranicznych wojaży wolał przywozić wiedzę niż dzielić się tam swoimi sukcesami. Dlatego też jego pionierskie zdjęcie zaćmienia słońca z 1851 roku jest praktycznie nieznane.

Beyer zyskał sławę za „Portrety Pięciu Zmarłych”. Pośmiertne fotografie pięciu ofiar carskiego wojska stały się jakoby podwaliną fotoreportażu o silnym oddziaływaniu emocjonalnym. Dokumentował także „oblężenie stolicy” używając do tego „małego” aparatu na klisze szklane 10×13 cm. Paryski L’Illustration relacje z wydarzeń w Królestwie Polskim ilustrował jego fotografiami w formie drzeworytów. W październiku Beyer 1861 został aresztowany, a skonfiskowane fotografie odgrywały rolę dowodów rzeczowych podczas rozprawy przed komisją wojenno-śledczą. W październiku 1863 został zesłany w głąb Rosji, gdzie fotografował współwięźniów. Gdy powrócił z zesłania nie wszystko wyglądało tak jak wcześniej, ale w tym miejscu dam Wam szansę, abyście sami się dowiedzieli co było dalej…

Książkę czyta się szybko jest ładnie wydana, ale oczywiście największym jej walorem są fotografie. Podpatruję jak żyło się kiedyś, szczegółowość niektórych jest zachwycająca jak na tak niedoskonałe możliwości, i dopiero po chwili dociera do mnie, że te fotografie mają ponad  150 lat.

I co pan na to, panie ajfon?

Aż nie chce się jej zamykać, aby odnieść do biblioteki…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.