Gdański depozyt, Piotr Schmandt

Oficynka, 2011

Liczba stron: 310

Pierwsze co wpada w oko to urzekająca, nastrojowa okładka w sepii. Naprawdę trudno przejść obok niej obojętnie. Rzut oka do środka i przepadamy z kretesem. Oficynka wydaje książki przyjazne dla oka – spora czcionka i wygodne odstępy między linijkami. Z upływem czasu i z każdą przeczytaną książką robię się coraz bardziej wrażliwa na punkcie wygody czytania i nie raz zdarzyło mi się zdyskwalifikować książkę na starcie z powodu męczarni jaką przeżywały moje oczy. Tutaj miałam pełen komfort.

Akcja powieści, zgodnie z tytułem, ma miejsce w przedwojennym Gdańsku, który zamieszkuje ludność polska i niemiecka. Stosunki między mieszkańcami są napięte i pełne wzajemnych podejrzeń. Obserwujemy polski urząd, w którym zatrudniane są maszynistka Stasia oraz sekretarka Wanda. Ich szef Noskowski wbrew zdrowemu rozsądkowi miesza się w poważną aferę. Naiwna Stasia również znajdzie się w centrum kryminalnej rozgrywki.

Noskowski dostaje informację o istnieniu bezcennego depozytu złożonego w okolicach Gdańska, którego znaczenie dla Polski jest nie do przecenienia. Okazuje się jednak, że nie tylko polscy urzędnicy pragną zdobyć depozyt – w drogę wchodzą im agenci niemieccy oraz pospolici przestępcy i cwaniaki. Rozgrywka toczy się na niepewnym gruncie i do końca nie wiadomo kto dla kogo pracuje i jakimi kieruje się pobudkami. Dopiero pod koniec książki dowiadujemy się co zawiera skarb i dlaczego Polakom tak spieszno do jego odzyskania. Przyznam, że podczas czytania trochę doskwierała mi ta niewiedza.

„Gdański depozyt” to książka z dynamiczną akcją, wielowątkowa, podszyta delikatnym humorem. Droga do znalezienia skarbu jest długa, kręta i pełna zasadzek, stąd częste zwroty akcji. Przeczytałam ją błyskawicznie, przyznam jednak, że zabrakło mi w tej powieści głównego bohatera, na którym skupiałaby się akcja i najważniejsze wątki. Mam wrażenie, że za mało w powieści było napięcia, które rozmywało się podczas przeskoków pomiędzy postaciami i ich poczynaniami. Gdyby pojawił się jakiś detektyw czy komisarz książka mogłaby być mniej chaotyczna, spięta wyraźną klamrą. To takie moje pobożna życzenia, ponieważ mimo braku policjanta czytałam książkę z niepohamowaną niecierpliwością aby jak najszybciej dotrzeć do finału i poznać rozwiązanie wszystkich zagadek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.