W.A.B., 2014
Liczba stron: 380
W przypadku serii o prokuratorze Szackim wykazałam się czytelniczą dyscypliną i czytałam tomy w kolejności ich wydawania. Nieco odwlekałam lekturę „Gniewu”, ponieważ nie chciałam jeszcze kończyć znajomości z intrygującym prokuratorem i skomplikowanymi sprawami, które prowadzi. W tej części Szacki mieszka w Olsztynie, jest w nowym związku z niezależną kobietą, sprawuje opiekę nad nastoletnią córką z pierwszego (i jedynego) małżeństwa i jak zwykle nudzi się okrutnie na prowincji. Czeka na jakąś większą sprawę. Ta pojawia się znienacka. Podczas robót drogowych w mieście, pracownicy znajdują szkielet. Wszyscy sądzą, że to powojenny trup. Przy bliższych badaniach okazuje się, że kościotrup jest całkiem świeży.
Szacki rzuca się na sprawę, przy okazji zaniedbując i lekceważąc inne swoje prokuratorskie obowiązki. Najmniej lubi te związane z przemocą domową. Nie rozumie dlaczego kobiety tkwią w toksycznych, wyniszczających je związkach. Nie wie, że przez indolencję organów ścigania dochodzi do niejednej tragedii. Niedługo jednak przyjdzie mu poznać problem przemocy domowej od podszewki.
To powieść kryminalna mocno zaangażowana społecznie i poruszająca ważny, spychany powszechnie (również przez polityków) problem. Sama tematyka jest mroczna i wkraczająca w pewne tabu – o przemocy domowej zwykle się nie mówi, tym bardziej, że bardzo często dotyczy tzw. normalnych, dobrze sytuowanych rodzin i może przybierać różne formy. Jeśli dołożymy do tego problemy domowe prokuratora, ponury grudniowy Olsztyn oraz wyjątkowo nieprzyjemną sprawę kryminalną otrzymujemy nastrój grozy i niepewności zwiastujący niezwykły finał. Finał istotnie jest niezwykły, nieprzewidywalny, mroczny i… niezbyt przekonujący. Jednak to niewiele znaczy w obliczu tej dawki emocji, którą autor serwuje nam na pozostałych 350 stronach.
Gorąco polecam tę i dwie wcześniejsze części cyklu.