Godzina 21:37, Karin Alfredsson

Czarna Owca, 2011

Liczba stron: 315

Tak jak wspominałam w notce sprzed kilku dni, z książką miałam problem. Z jednej strony byłam jej ciekawa, z drugiej doprowadzała mnie do zgrzytania zębami. Nie zwiedźcie się wydawcą – ta książka nie jest kryminałem, to powieść obyczajowa z małymi elementami sensacyjnymi. To trzecia część serii (pierwszych dwóch nie wydano w Polsce) o lekarz Ellen Elg, która jeździ po świecie i pomaga kobietom walczyć o swoje prawa. Tym razem Ellen przyjeżdża do Polski – co może (ale nie musi) tłumaczyć decyzję wydawcy o sięgnięciu po jedną tylko książkę cyklu.

W krótkich rozdziałach przedstawione są dwie rodziny – szwedzka i polska. Ta szwedzka to rodzina lekarki Ellen Elg, poznajemy ją kiedy pozostaje na urlopie macierzyńskim i zmaga się z wychowywaniem dwójki dzieci – niespełna rocznego chłopca oraz kilkuletniej adoptowanej dziewczynki. W trudach bycia matką wspiera ją ojciec chłopca (nie zapamiętałam czy był mężem czy partnerem Ellen) oraz matka, której pomoc nie jest zbyt mile widziana. Rodzinie Ellen grozi pewne niebezpieczeństwo, którego nikt nie zauważa.

Druga opisywana rodzina mieszka w Polsce. Ta już nie jest taka idealna i zgodna – w małym mieszkaniu gnieździ się pięć osób: dziadek, wokół którego wszyscy muszą biegać na paluszkach, matka i troje jej dorosłych dzieci. Ojciec rodziny mieszka z inną kobietą, choć formalnie nie ma rozwodu, ponieważ te nie są dozwolone w kościele katolickim. Syn, Marek pozostaje na bezrobociu, nie ma żadnych zainteresowań ani przyjaciół. Wolny czas wypełnia mu chodzenie na zebrania Młodzieży Wszechpolskiej oraz konspiracyjne zadania zlecane mu przez tajemniczego Amerykanina. Jedna z dziewcząt jest bardzo religijna, żeby nie powiedzieć uduchowiona, wybiera się na pielgrzymkę i jej życie kręci się wokół religii. Agata, druga z sióstr jest studentką, choć tak jak cała rodzina jest katoliczką i ważne są dla niej nauki kościoła, to podchodzi do nich bardziej liberalnie niż reszta rodziny. Losy tej rodziny splotą się z losami Ellen w bardzo dramatycznych okolicznościach.

Pierwsza połowa książki okrutnie mnie irytowała ze względu na jednostronne opisy Polaków. Nie wszyscy jesteśmy kiczowaci, zaściankowi, patologiczni, naiwni, dewocyjni, koncentrujący się na pozorach a nie na prawdzie, biedni, zapici i skrajnie prawicowi. Alfredsson kreuje jednak przerysowany obraz Polaków i nie ma wśród nich nikogo pozytywnego, normalnego, nie mianującego się pokoleniem JP2. Tytuł książki nie jest przypadkowy – według autorki wszyscy Polacy to katolicy postępujący zgodnie z przykazaniami kościoła i nie widzący świata poza nim. Antykoncepcja, rozwód, partnerstwo małżonków czy przerwanie ciąży są tematami przewodnimi książki – jak pewnie się domyślacie wypadamy blado w porównaniu do światłych Szwedów.

W drugiej połowie akcja powieści się rozkręca, przenosi się z poziomu bardziej ogólnego na poziom jednostkowy – to bohaterowie powieści będą musieli zmierzyć się z problemami. Tym samym moja irytacja opadła i zaczęłam śledzić poczynania Marka, Ellen, Agaty i ich rodzin. Dochodzą ciekawe wątki rozgrywające się współcześnie i czterdzieści lat temu w Szwecji, które dają nam głębiej odetchnąć i spojrzeć na powieść bardziej obiektywnym wzrokiem. Ostatecznie książkę oceniłam znacznie wyżej niż na początku, choć wciąż twierdzę, że jest kontrowersyjna i przerysowana.

 PS

Odradzałabym Wam czytanie streszczenia książki na okładce, czy opisów w księgarniach internetowych. Zdradzają one zbyt wiele i nastawiają nas na pewne wydarzenia, które tak naprawdę mają miejsce dopiero pod sam koniec powieści.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *