Jak dawniej leczono, Nathan Belofsky

Wydawnictwo RM, 2014

Liczba stron: 224

Tytuł książki nie pozostawia wątpliwości co do jej treści. „Jak dawniej leczono” opisuje podejrzane kuracje, kontrowersyjne metody i sposoby zwalczania chorób wraz z pacjentami. Książkę opatrzono przypisami i bibliografią, co było doskonałym posunięciem, w przeciwnym razie można by pomyśleć, że autora poniosła fantazja.

Chronologiczny układ sprawia, że w pierwszej kolejności poznajemy tajniki medyków działających w czasach starożytnych. Zalecane przez nich kuracje nie miały nic wspólnego z podstawową funkcją medycyny, czyli ulżeniem w cierpieniu. Zastanawia też dostępność zalecanych przez nich terapii. Na przykład pacjentom z bólem zęba Pliniusz Starszy zalecał nacieranie ust zębem hipopotama i zjadanie popiołu ze spalonego wilczego łba. Wiele metod opierało się na zjadaniu lub nacieraniu się nieczystościami.

W średniowieczu medycy doskonale sobie radzili w mówieniu o swoich sukcesach, znacznie gorzej wypadali w praktyce, tym bardziej, że zupełnie nie zajmowali się badaniem pacjentów, a diagnozę stawiali na podstawie rozmowy z chorym. Ich głównym zadaniem było utwierdzanie pacjentów, że choroba jest wynikiem grzechu, przez co wskazane jest jak największe cierpienie, by odpokutować złe uczynki. Jeden z najlepszych chirurgów tej epoki pisał, że „lekarz, który odmawia zadawania swoim pacjentom możliwie największego bólu, nawet niepotrzebnie, robi z siebie pośmiewisko.” W średniowieczu walczono również z zakochaniem, zwanym chorobą miłości, której objawy w pismach perskich opisywano następująco: „najpierw oczy człowieka się zapadają, na języku pojawiają się pryszcze, a wtedy ciało więdnie. Potem pacjent bełkocze i jego skóra pokrywa się pęcherzami, a na koniec skazany na zagładę, wyje jak wilk i umiera.”

Renesans, epoka rozumu, niewiele wniosła do medycyny, poza kilkoma wyjątkami – prowadzono prace związane z anatomią człowieka, układem krążenia oraz chirurgią, lecz osiągnięcia nie przełożyły się na komfort pacjentów. Wówczas rozwinął się handel zwłokami oraz częściami ciała pozyskiwanymi od trupów, które oferowali aptekarze jako remedium na różne schorzenia, eksponując je na ladzie, by skusić potencjalnych klientów do ich zakupu. Średniowieczne okrucieństwo wobec pacjentów nie dobiegło końca, a nawet zostało udoskonalone – zajęto się uczuciem melancholii (leczonej za pomocą bólu i strachu), rozmiłowano się w lewatywach i upuszczaniu krwi, które były dobre na wszystko.

Era „medycyny heroicznej” zaczynająca się pod koniec XVIII wieku i trwająca co najmniej do połowy wieku XIX, zyskała taką nazwę ponieważ lekarze uznawali się wówczas za takich samych bohaterów, jak ci, którzy pędzili na pomoc do płonącego budynku. Ich zainteresowania zwróciły się w stronę osób upośledzonych psychicznie. Aby ich wyleczyć, polewano ich plecy kwasem, nacinano skórę, zaprzęgano do pługa lub wsadzano do wirówki. Popularność zyskała wówczas kuracja pijawkami oraz cieszące się ogromnym zainteresowaniem publiczne sekcje zwłok, na które sprzedawano bilety i które były wyrafinowaną rozrywką dla wyższych sfer. Przedstawiciele wyższych sfer poddawali się bolesnym terapiom zapobiegającym nocnym polucjom i wzwodowi, które uznawane były za groźne dla zdrowia. Dzieci uspokajano miksturą z koperku i alkoholu lub syropem o nazwie „Przyjaciel Matki” na bazie morfiny.

Ci, którzy dokonywali przełomowych odkryć w dziedzinie medycyny, byli wyszydzani przez środowisko. Nikt nie zważał na higienę, a nieliczni, którzy myli ręce przed zabiegiem, byli uważani za dziwaków. Aż dziw bierze, że medycyna poczyniła wreszcie jakiś postęp po wiekach eksperymentów na ludziach i świadomego zadawania bólu, który zdawał się być remedium na wszystko. Paradoksalnie biedni, których nie było stać na wizyty u lekarzy cieszyli się lepszym zdrowiem i kondycją fizyczną, ponieważ nikt nie próbował na nich swoich wyssanych z palca teorii, nikt nie grzebał im w ranach brudnym palcem i nie upuszczał krwi, by powstrzymać… krwotok.

„Jak dawniej leczono” to zbiór ciekawostek o medycynie na przestrzeni epok, które dają pojęcie o tym jak wielki postęp w tej dziedzinie nastąpił w XX wieku. Straszne, miejscami obrzydliwe, ale interesujące.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *