Jak nie zrobiłam z siebie idiotki

W sierpniu  grupa ŚBK (Śląscy Blogerzy Książkowi) zaprosiła mnie na Targi Książki do Krakowa – miałam wraz z innymi osobami piszącymi o literaturze wziąć udział w panelu zatytułowanym „Czy blog może zmienić życie? Dyskusja blogerów książkowych, którzy odnieśli sukces.” Chociaż początkowo nie planowałam wyjazdu na targi, widząc listę prelegentów oraz organizatorów, pomyślałam, że będzie to dobra okazja, by spotkać się z tymi, których dawno nie widziałam i z tymi, których znam tylko z internetu. Na początku września potwierdziłam więc swój udział i zajęłam się organizacją wyjazdu. Zaklepałam miejsce do spania w hotelu, urlop bezpłatny w pracy oraz kombinowałam jak najszybciej dojechać do Krakowa.

Kilka dni temu zupełnie przypadkiem trafiłam na stronę osoby, która będzie prowadziła panel. Opublikowała na niej listę gości – z zaskoczeniem odkryłam, że nie ma mnie wśród nich. Pomyślałam, że to jakaś pomyłka. Odezwałam się więc do Pani, która mnie zapraszała. Po całym dniu oczekiwania na odpowiedź, dowiedziałam się, że niestety nie ma dla mnie miejsca, bo czas przewidziany na tę atrakcję programu jest już wypełniony. Ale oczywiście mogę przyjechać i posłuchać, co inni mają do powiedzenia.

Najpierw poczułam się jak idiotka – jakbym sama się wpraszała, pragnąc niechętnym słuchaczom opowiadać o swoim blogu. Potem poczułam ulgę, że dziwnym trafem odkryłam listę gości i sprawa wyjaśniła się teraz, a nie w dniu panelu. Zrobiłabym z siebie kompletną kretynkę twierdząc, że mam prawo tam być.

A dopiero potem się wkurzyłam.

Po raz pierwszy spotykam się z takim brakiem kompetencji i profesjonalizmu, a o swoim blogu opowiadałam już kilkakrotnie odpowiadając na zaproszenia różnych instytucji. Tym razem miałam pojawić się w środowisku typowo blogowym. A jednak, mimo wstępnego zaproszenia, ostatecznie potraktowano mnie jak natrętną muchę, którą udało się zbyć sposobem. Nie wiem, kto i dlaczego postanowił mnie wykluczyć, stąd nie bardzo chce mi się bawić w towarzystwie innych blogerów podczas święta książki. Przykre jest też to, że o całej sprawie dowiedziałam się przypadkiem.

Możecie odetchnąć z ulgą. Odwołałam już rezerwacje, oddano mi przedpłacone pieniądze. Bawcie się dobrze. A jeśli ktoś mimo wszystko chciałby się ze mną spotkać, to w innym miejscu i innym razem.

PS

Tak, mam świadomość, że pisząc o tym nieeleganckim załatwieniu sprawy, narażam się na ostracyzm w środowisku, ale generalnie mam to w nosie. Nie jest to pierwszy raz.

10 odpowiedzi na “Jak nie zrobiłam z siebie idiotki”

  1. Ważne że nie zostałaś narażona na nieprzyjemną sytuację. Natomiast z pewnością ktoś zachował się nieodpowiedzialnie. Pozdrawiam ciepło ze Szczecina

  2. Jest mi bardzo przykro (i wstyd, bo w końcu reprezentuję tę grupę), że doszło do takiej sytuacji.
    I w tym momencie mam ochotę wycofać się z tego panelu, bo co jak co, jestem przekonana, że byłabyś zdecydowanie ciekawszą prelegentką niż ja.

    1. Dzięki za miłe słowa. Tylko naprawdę nie chodzi o to, że ja CHCĘ wystąpić, lecz o to jak załatwiono sprawę. Na pewno masz wiele ciekawego do opowiedzenia o blogowaniu, więc nie rezygnuj 🙂

  3. Agnieszko, z przykrością przeczytałam o tej sytuacji. Ja też należę do ŚBK i staramy się zrobić te panele jak najlepiej. Z tego, co mówi grupa, doszło do nieporozumienia, mail z potwierdzeniem omyłkowo nie został do Ciebie wysłany. Żałuję, że tak się stało, szczególnie, że lubię Ciebie i Twój blog. Szkoda, że w zdenerwowaniu odwołałaś cały wyjazd na TK, bo myślałam, że się poznamy.

    1. Nie odwołałam w zdenerwowaniu, lecz świadomie. A poznać osobiście możemy się w innej sytuacji i innym miejscu, bo nie ukrywam, że bardzo chciałam zobaczyć Cię na żywo 🙂

  4. Każdemu w pracy zdarzają się wpadki, ale moim zdaniem nie ma co ukrywać czyjegoś braku profesjonalizmu. Rzeczywiście żenująca sytuacja dla osoby odpowiedzialnej i dobrze, że dowiedziałaś się o tym wcześniej.

Skomentuj ZielonaCytryna Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *