
Poczyniłam powrót do audiobooków za sprawą powieści „Klub mało używanych dziewic”. Dawniej namiętnie ich słuchałam, kiedy to dostępne były tylko w British Council i to na kasetach. Potem zarzuciłam ten zwyczaj, ponieważ zauważyłam, że często wyłączam się i nie śledzę wypowiedzi lektora, szczególnie wtedy, gdy mówił z męczącym akcentem. Ten audiobook jest pierwszym, którego wysłuchałam w języku polskim.
W okolicach grudnia dostrzegłam potrzebę zakupu audiobooków na podróże samochodowe. Nie jestem kierowcą i spędzanie kilku godzin na fotelu pasażera na znanej mi trasie stało się dla mnie prawdziwą udręką, szczególnie zimą, gdy ciemności nie pozwalają na czytanie. Pamiętając o tym, że zdarzało mi się tracić wątek podczas odsłuchu audiobooków, tym razem postanowiłam sięgnąć po coś lekkiego.
No i okazało się, że „Klub mało używanych dziewic” to waga piórkowa literatury. Jest lekko, light, lajtowo…W sumie dobrze wyszło, bo po świętach już nigdzie nie jeździliśmy, a ja zostałam z powieścią przesłuchaną dopiero w jednej trzeciej. Nie pozostało mi nic innego tylko słuchać dalej w odcinkach mega krótkich podczas przemieszczania się tramwajem i autobusem. Dzięki temu, że książka nie zmusza do myślenia, a postacie i wydarzenia łatwo zapamiętać nie ucierpiał na tej odcinkowości mój odbiór książki.
Jest to opowieść o czterech przyjaciółkach, które odnalazły się po latach na osiemnastej rocznicy studniówki. Agnieszka, Michalina, Marcelina i Alina zakładają nieoficjalny klub i postanawiają pomagać innym. Przede wszystkim jednak pomagają i wspierają siebie nawzajem. A mają się w czym wspierać. Autorka z rozmachem pozsyłała na bohaterki rozmaite kłopoty: konflikt pokoleń, egoistyczną toksyczną matkę, dotkliwy brak faceta, zagrożoną ciążę i związek. Jednocześnie postawiła im na drodze całą plejadę wspaniałych facetów. Postaci w powieści są jednoznaczne, albo są sympatyczne, albo są szujami – innych nie ma.
Śledzimy losy dziewic przez około rok – i można mieć pewność, że żadna z nich nie ucierpi dotkliwie w tym czasie, większość problemów zostanie rozwiązana, kobiety poczują się spełnione, potrzebne, ich ścieżki życiowe jeśli nie wyprostowane, to co najmniej przetarte.
Do słuchania w odcinkach nadaje się z powodzeniem, chociaż nie poczułam natychmiastowej potrzeby śledzenia dalszych losów bohaterek i po kolejne części raczej nie sięgnę.
I jeszcze jedna uwaga: do tej pory jakoś nieprzyjemnie kojarzyła mi się Magdalena Schejbal, znałam ją z pisemek kolorowych, bo telewizji nie oglądam – teraz muszę ją pochwalić za umiejętność interpretacji tekstu i bardzo przyjemny głos.