Albatros, 2015
Liczba stron: 592
Czytałam debiutancką powieść Tany French „Zdążyć przed zmrokiem” – zrobiła na mnie ogromne wrażenie niekonwencjonalnym podejściem do tematu. Chociaż z upływem czasu zatarły mi się w pamięci szczegóły fabuły, wciąż pamiętam nastrój i napięcie, jakie mi towarzyszyło podczas lektury. „Kolonia” jest czwartą powieścią w dorobku autorki, a w moich oczach potwierdzeniem jej mistrzowskiej klasy.
W oddalonej o ponad godzinę drogi od Dublina w niewielkiej, nadmorskiej miejscowości Broken Harbour dochodzi do przerażającej zbrodni. Na niedokończonym osiedlu domków jednorodzinnych z rąk nieznanego sprawcy ginie prawie cała rodzina – ojciec i dwoje małych dzieci, a ich matka w stanie ciężkim trafia do szpitala. Sprawa jest priorytetowa, więc rozwiązywać ją będzie jeden z najbardziej doświadczonych policjantów – Mick Kennedy. Jego partnerem zostaje nowicjusz w wydziale. Wygląda na to, że ten duet dobrze się sprawdza, bo w niedługim czasie dokonuje aresztowania podejrzanego. Przesłuchania jednak niewiele wnoszą, a sprawa nie posuwa się do przodu. Co gorsza, pojawiają się wątpliwości co do przebiegu zbrodni oraz roli podejrzanego.
W książce dominuje niepokojący, klaustrofobiczny nastrój. Po pierwsze, śledczy mają bardzo wąskie grono podejrzanych, więc typują spośród kilku, wydawałby się sympatycznych postaci. Po drugie, próbują się dowiedzieć, co skłoniło mieszkańców wymuskanego lokum do zamontowania kamer, założenia pułapki na strychu i zrobienia licznych dziur w ścianach nowego domu. Po trzecie, autorka zdecydowała się na powiązanie śledczego z miejscem popełnienia zbrodni – jako dziecko Mike spędzał wakacje w tej miejscowości, ale nad jego wspomnieniami dominuje jedno, szczególnie tragiczne wydarzenie.
Charakterystyka postaci to iście koronkowa robota. W Mike’u – z początku uporządkowanym, pewnym siebie, dbającym o każdy szczegół policjancie z biegiem czasu zachodzi zmiana. Sprawa tajemniczych śmierci w połączeniu z osobistymi kłopotami doprowadza do zachwiania solidnej fasady profesjonalizmu, jaką budował sobie przez lata. Mam zastrzeżenia jedynie do postaci młodszej siostry Micka, Diny. To kobieta piękna, młoda i cierpiąca na silne zaburzenia psychiczne. Dina domaga się, żąda i wymusza na bracie, by poświęcał jej całą swoją uwagę, zaniedbywał obowiązki, wylogowywał się ze swojego życia. On czuje się zobowiązany opiekować siostrą. Nie dociera do niego, że Dina potrzebuje opieki innego rodzaju – terapii, leków, odosobnienia.
Reasumując, jest to bardzo dobry, mroczny kryminał. Nie ma w nim sensacyjnych fragmentów – pościgów samochodowych, akcji z użyciem broni palnej, a jednak trudno się od niego oderwać. A jeszcze trudniej pozbyć się go z głowy. Zaskakujące, nieco dołujące skrzyżowanie kryminału i powieści psychologicznej. POLECAM!
o, byłam bardzo zadowolona z lektury tej książki. Zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać i to było niezwykłe uczucie 🙂