Liczba stron: 400
Pomimo swojego piękna i tragizmu, himalaizm nie jest spektakularnym sportem, nie ma transmisji telewizyjnych ze zdobywania szczytów, więc nie ma też takich kibiców jak piłka nożna. Walka z żywiołem rozgrywa się w głowie i mięśniach zdobywcy, trwa tygodniami. I choć nierzadko wyprawy kończą się niepowodzeniem, a nawet tragedią, ta heroiczna walka przyciąga wciąż nowych adeptów. Wielu z nich nie zapisuje się w historii, niektóre nazwiska pojawiają się na krótko w newsach, lecz nie ma obecnie takich gwiazd jak znany wszystkim w Polsce i na świecie Jerzy Kukuczka.
Kukuczka na nizinach był niepozornym panem z brzuszkiem. W górach stawał się czołgiem, miał niespożytą siłę, wytrzymałość i ambicje. Autorzy przedstawiają drogę, jaką pokonał syn robotnika, by stanąć na szczytach wszystkich ośmiotysięczników. Chociaż autorzy mieli zamiar przedstawić Kukuczkę również jako syna, męża, przyjaciela, ta sztuka nie do końca się powiodła. Nie dlatego, że jego bliscy odmówili współpracy, lecz dlatego, że Kukuczka będąc na nizinach planował już kolejne wyprawy: zdobywał fundusze, nawiązywał kontakty, spotykał się ze znajomymi, przez co jedną nogą zawsze był gdzie indziej.
Fantastyczne jest to, iż książka została napisana przez Polaków – ludzi, którzy wiedzieli na czym polegało życie w PRL-u i jaki miało wpływ na organizację zagranicznych wypraw. Książkę o Kukuczce uzupełniają informacje o: zdobywaniu pozwoleń na wyjazd i paszportów, problemów ze zdobyciem dewiz i zaopatrzenia, pionierskim, często własnoręcznie robionym sprzęcie wspinaczkowym, o inwigilacji przez współpracowników SB. Te realia historyczne są bardzo istotne i pokazują, że z czasem Kukuczka wyrósł na gwiazdę takiego formatu, iż mógł mieć paszport w domu, a państwowi dygnitarze ułatwiali mu formalności, by uszczknąć coś z jego sukcesów.
Książka zaczyna się i kończy klamrą konstrukcyjną, która zaburza chronologię. Pierwsze sceny przedstawiają wspinaczkę na niezdobytą wówczas południową ścianę Lhotse i śmierć Kukuczki. Ostatni rozdział również mówi o tej wyprawie, rozumiemy już wtedy, co skłoniło tego himalaistę, który zdobył wszystko, co było do zdobycia, do podjęcia ryzyka na Lhotse. Środek książki to chronologiczna opowieść o sukcesach i nielicznych porażkach Kukuczki, o miłości do życia i gór, o tym, że każdy wspinacz godzi się na to, co niesie dla niego los, wie bowiem, że w tę pasję wliczone jest duże ryzyko.
Świetnie napisana, bogato ilustrowana, wzruszająca, ważna i wiele wyjaśniająca książka. Dla laików i dla zaawansowanych w temacie. Zachęcam!
Należę do laików, ale zachwyciła mnie ta książka i to nie tylko ze względu na ilustracje, ale właśnie dlatego, że jasno wytłumaczono i realia PRL-u, ale też pokazano, czym różni się himalaizm od spektakularnych dyscyplin sportowych. To zaburzenie chronologii uważam za ciekawy pomysł.
Ja po przeczytaniu książki od razu jeszcze raz przeczytałam pierwszy rozdział. Jakoś dążyłam do tej chronologii, poza tym lubię jak książka się domyka.