Liczba stron: 286
Są tacy ludzie, których nie zadowalają psy, koty i chomiki Ci ludzie trzymają w domach węże, pająki, świnie, ale o człowieku z pingwinem nigdy wcześniej nie słyszałam. Tom Michell opisał kilka miesięcy, które spędził pod jednym dachem z wytwornym ptakiem, którego nazwał Juan Salvador (Jan Zbawiciel), choć wielu ludzi mówiło o nim Juan Salvado (Jan Wybawiony).
Na początku niespokojnych lat 70. Mitchell opuścił Anglię i wyruszył do Ameryki Południowej, by tam nauczać języka angielskiego w jednej z argentyńskich szkół z internatem. Podczas krótkich wakacji, które spędzał w Urugwaju, na plaży natknął się na wyrzuconą na brzeg plamę ropy, która zabiła wielką kolonię pingwinów. Jeden z ptaków wciąż żył. Pod wpływem impulsu Tom postanowił mu pomóc – zabrał go ze sobą do domu i próbował zmyć świństwo z jego skrzydeł. Ogromnie zdziwił się kilka godzin później, gdy pingwin uparcie wychodził z morza i podążał za swoim wybawicielem. Młody nauczyciel został zmuszony do „przemycenia” zwierzęcia do Argentyny i zajmowanego przez siebie pokoju na terenie szkoły.
Czas spędzony z Juanem był wyjątkowy. Autor opowiada o zachowaniu zwierzęcia, jego nawykach i sposobie, w jaki Juan oddziaływał na ludzi. Nic dziwnego, że wszyscy byli w nim zakochani, ale to, że na taras zajmowany przez pingwina przychodziły tłumy po poradę w sprawach sercowych, zawodowych i szkolnych, zaskakiwało nawet samego Michella. Pingwin pełnił rolę terapeuty, przyjaciela i maskotki szkolnej drużyny sportowej.
To bardzo prosta, ale czarująca historia. Naszpikowana anegdotami i zabawnymi historyjkami z pingwinem w roli głównej. Autor tak naprawdę dopiero po latach zdał sobie sprawę, że przeżył coś niesamowitego. Ilu ludzi na świecie może powiedzieć, że przyjaźnili się z pingwinem? Ponadto był prekursorem – mimo braku doświadczenia i dostępu do informacji zdołał uratować życie tego egzotycznego ptaka. Dopiero pisząc tę książkę dowiedział się, że w Ameryce Południowej działał inny mężczyzna zajmujący się ratowaniem zwierząt utytłanych w ropie na szerszą skalę. Mitchellowi udało się odsunąć siebie na dalszy plan i napisać książkę o niezwykłym Juanie Salvadorze, który uszczęśliwił tak wielu ludzi. Tłem przyjaźni człowieka i pingwina jest niespokojna Argentyna z szalejącą inflacją uderzającą w najbiedniejszych.
Pingwin zapewnia dużą dawkę przyjemności podczas czytania.
Uwielbiam historie, w które wplecione są zwierzęta. Tak jak dom, w którym żyje jakiś futrzak, od razu ma inną aurę niż dom bez zwierząt, tak i książki związane z nimi mają w sobie coś, czego próżno szukać w tych pozbawionych zwierzęcego pierwiastka woluminach.
Zapisuję tę pozycję na listę książek do przeczytania w (nie)dalekiej przyszłości! 🙂
Jeśli idziesz po poradę do pingwina, wiedz, że nie jest z Tobą dobrze 😉
Nie wiem teraz, czy bardziej chcę przeczytać tę książkę, czy zaadoptować pingwina.