Leon, Mons Kallentoft & Markus Lutteman

leonRebis, 2017

Liczba stron: 340

Tłumaczenie: Anna Krochmal, Robert Kędzierski

Tak sobie skaczę między seriami powieści Kallentofta, nie przywiązując większej wagi do systematyczności i kolejności. Chociaż akurat w przypadku serii Hercules, o której mowa, czytam tak, jak się ukazuje. „Leon” jest tomem drugim z młodym policjantem, do niedawna cudownym dzieckiem wydziału kryminalnego, teraz wrakiem człowieka niszczonym przez demony przeszłości i używki, Zackiem Herry.

To czysty przypadek, że ktoś odnalazł te zwłoki. Morderca przywiązał ciało brutalnie zabitego chłopca do otworu komina w niedziałającej fabryce. Z jednej strony wyeksponował je, z drugiej ukrył przed ludzkim wzrokiem. Zobaczył je miłośnik dronów, który testował w tej okolicy nowy sprzęt. Policjanci, którzy przybyli na miejsce znalezienia zwłok nie kryli wzburzenia – chłopiec sporo wycierpiał przed śmiercią. Zanim policjanci ustalili, kim było zamordowane dziecko, doszło do kolejnego porwania – tym razem zaginął syn bardzo bogatego właściciela firmy produkującej gry komputerowe. Okazuje się, że zabójca jest pewny siebie, bo kontaktuje się wydziałem kryminalnym i przesyła link do zatrważających nagrań.

Chore umysły pragnące zemsty za prawdziwe lub wyimaginowane krzywdy to coś, co może przerazić. Ten tutaj jest trochę zbyt teatralny – uwielbia przebieranki, wie jak dostać się na łamy gazet, wie jak pokonywać swoje ograniczenia i systematycznie ćwiczy się w zabijaniu. Droga do jego odnalezienia będzie długa i bolesna dla policjantów zajmujących się tą sprawą. Poleje się krew, policjanci poniosą straty, które nadwerężą ich morale. Fabuła tej powieści jest bardzo dramatyczna, smutna i pełna goryczy, co jak najbardziej pasuje do gatunku tej książki. Mam jednak jeszcze jedną uwagę osobistą, coraz mniej lubię Zacka – twardzielem jest tylko na zewnątrz, w środku to obraz nędzy i rozpaczy, mięczak, który problemy topi w alkoholu i narkotykach. Wolałabym, żeby jego miękkość przejawiała się w inny sposób – mógłby hodować egzotyczne rośliny lub zbierać zdjęcia kotków. Czy polecam? Jak najbardziej – nie zwiedziecie się na tej książce, bo to dobry kryminał, w którym zachowano odpowiednie proporcje między sensacją a tłem obyczajowym. Zachęcam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *