Prószyński i S-ka, 2010
Liczba stron: 400
Lidka przeprowadza się z mężem do dworu odziedziczonego po dalekim krewnym. Przeprowadzka do małego miasteczka Lipniowa zbiega się z ciążą Lidki, więc kobieta ma nadzieję na to, że senna atmosfera miasteczka i uroczy zakątek na ziemi, podziałają na nią w pozytywny sposób. Na miejscu Lidka poznaje Edytę, właścicielkę księgarni, z którą szybko się zaprzyjaźnia. Edyta opowiada nieświadomej niczego Lidce z czego słynie Lipniów.
Okazuje się, że miejscowość ta znana jest z procesów czarownic, które w Lipniowie za sprawą samozwańczego inkwizytora miały miejsce jeszcze na początku dziewiętnastego wieku. Obecnie miasto zarabia na turystach przybywających każdego roku na inscenizacje świąt pogańskich i okultystycznych uroczystości. Ponadto wszystkim znana jest tam postać Anastazji, żony właściciela dworu, posądzonej o konszachty z diabłem, morderczyni męża i dziecka, spalonej na stosie ku uciesze ludu.
Wszystkie te fakty przerażają Lidkę. Postanawia zająć się czymś pożytecznym, by nie myśleć o wydarzeniach, które miały miejsce w jej domu przed dwustu laty. Wraz z Edytą oraz znajomym policjantem Michałem, pomagają zrozpaczonemu ojcu w poszukiwaniu zaginionej piętnastoletniej córki, która ostatnio widziana była w okolicach Lipniowa. Najdziwniejsze jest to, że wielu prominentnych mieszkańców miasta oraz przełożony Michała, robią wszystko, by sprawa zaginięcia nastolatki nie była kojarzona z Lipniowem. Twierdzą, że takie przykre wydarzenia są w stanie odstraszyć turystów, z których przecież żyją.
Sprawa zaginięcia komplikuje się, a Michał wpada na trop wielu jeszcze innych podobnych wydarzeń. Ktoś w mieście ma nieczyste sumienie, a korupcja i wzajemne mycie sobie rąk to powszechny proceder w Lipniowie. Jak jednak dotrzeć do źródła zła skoro wszyscy kryją się nawzajem?
„Lilith” to połączenie kryminału i powieści dla kobiet ze znaczną przewagą tego pierwszego. Wartka akcja, ciekawe połączenie wątku okultystycznego oraz jak najbardziej współczesnych przestępstw, okraszona została wątkami dotyczącymi trudnych małżeńskich relacji między Lidką a jej mężem, a także uczucia pomiędzy Michałem a Edytą. Autorka świetnie poradziła sobie w dawkowaniu elementów sensacyjnych oraz obyczajowych. Trudno odłożyć książkę nie doczytawszy jej do końca. Może to banalne porównanie, ale czytając „Lilith” czułam się podobnie jak wtedy, gdy byłam nastolatką i poznawałam powiesci Chmielewskiej, wtedy u szczytu formy. Podsumowując przyznam, że w „Lilith” mamy pomysł i wykonanie na najwyższym poziomie. A ja żałuję, że to dopiero pierwsza książka Olgi Rudnickiej, jaką przeczytałam.